środa, 1 czerwca 2011

Odliczanie

Faktycznie, film okazał się niezły. Przy okazji przypomniał mi się serwis Telescopes from the Ground Up:
Jak to mawiają Amerykanie: "quick and informative". Warto również odwiedzić Telescopes of the World, gdzie znajdziemy krótką listę współczesnych obserwatoriów. No i rzecz jasna, skoro wspomniałem już o Sloohu koniecznie zapraszam do Mikroobserwatorium: Właśnie rozstrzygnięto tam konkurs na najlepszą fotografię wykonaną w ramach Międzynarodowego Miesiąca z Astronomią. Warto też wspomnieć, że portal ten (o czym chyba nie każdy wie) posiada dzięki EuHou całkiem sporo polskojęzycznych materiałów. No, ale dość tej pisaniny. Powoli zaczyna gonić mnie czas. Jeszcze kalendarz przed nos i do roboty:
Do lądowania jak widać niewiele czasu zostało, tymczasem jeszcze nie wystartowałem;)

poniedziałek, 30 maja 2011

"Eyes on the Sky"

I:\pappert\guideddiscovery\gwiazdygwiazdozbioryplanety\eyesonthesky\EyesontheSkyIndeks.htm
Dziś przypadkiem trafiłem na stronę "Eyes on the Sky". Poświęcona jest ona filmowi dokumentalnemu zrealizowanemu jeszcze w 2009r. pod tym samym tytułem. Dokument jest poświęcony historii teleskopu, poczynając od Galileusza kończąc zaś na czasach współczesnych. Mało tego, znajdziemy tam również sam film podzielony na siedem części i zapisany w różnorodnych formatach umożliwiających pobranie go tak, jak nam pasuje. Dokument powstał dzięki współpracy szeregu instytucji zaangażowanych w organizację Międzynarodowego Roku Astronomii, przy czym główne znaczenie odegrały Europejska Agencja Kosmiczna oraz Europejskie Obserwatorium Południowe. Film trwa 60 minut, ze stron możemy pobrać również skrypt oraz napisy w różnych językach, między innymi polskim. Poniżej zamieszczam jego pierwszą część:
Loading player...
Nie widziałem jeszcze kolejnych, sądząc jednak po tej zapowiadają się całkiem ciekawie. Myślę też, że ze względu na zawartość dokument ten może się świetnie nadawać jako inspiracja do seansów WWT. Powstrzymam się jednak może z ostatecznym osądem do momentu gdy obejrzę całość. Druga strona, do której dziś obejrzenia chciałbym zachęcić to poświęcona czarnym dziurom Black Holes, znajdująca się w serwisie hubblesite.org:
Trafiłem na nią myszkując po edukacyjnych postach znalezionych u Bruce'a.Urzekła mnie ona ze względu na pomysł oraz jako inspiracja nie tylko pod WWT ale również pod Celestię. Pod Orbitera już nie ... chociaż odkąd zainstalowałem sobie WarpDrive możliwości podróżowania bez konieczności wgryzania się w zawiłości mechaniki orbitalnej całkiem mi wzrosły:)

sobota, 28 maja 2011

Ściąga ze Slooha


I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\przechowalnia\PrzechowalniaIndeks.htm


Godziny aktywności (zmienne w zależności od godzin wschodu i zachodu Słońca):
Wyspy Kanaryjskie: 20:55UTC - 5:10UTC Chile: 22:45UTC - 10:35UTC.
Lokalizacja i specyfikacja teleskopów: http://www.slooh.com/specs.php 
Zdjęcia satelitarne pokazujące aktualne zachmurzenie: Wyspy Kanaryjskie, Chile.
Teksty o Sloohu na tym blogu: http://djkupras.blogspot.com/search?q=Slooh
Przypomnę jeszcze, że Slooh jest serwisem płatnym. Wykupienie rocznego abonamentu kosztuje prawie 41$. Nie jest to wiele, uwzględniając fakt, że godzina na innych obserwatoriach potrafi kosztować podobną cenę. Dlaczego zatem Slooh jest tak tani? Powodem jest zorientowanie na masowego odbiorcę zainteresowanego, przykładowo, edukacją swojego dziecka. Nie mam tu czasu tłumaczyć tego bardziej, więc może posłużę się analogią: Slooh to taki popularny, cyfrowy aparat kompaktowy do fotografowania nieba, natomiast specjalizowane obserwatoria to lustrzanki cyfrowe dla profesjonalistów. Zgodzicie się ze mną, że aparaty kompaktowe robią całkiem fajne zdjęcia, prawda? Zgodzicie się zapewne również, że kompakt profesjonaliście może nie wystarczeć;) Prościej wytłumaczyć tego nie potrafię;) Dodam natomiast, że przy pomocy Slooha też da się zrobić piękne, profesjonalne zdjęcia Wszechświata o czy najlepiej świadczy ta widoczna poniżej fotografia, choć wymaga to nieco wysiłku i pomysłowości:
Powyższe zdjęcie wykonano w Młodzieżowym Obserwatorium Astronomicznym w Niepołomicach, autorem jest Mirek Kołodziej. Nie powstało ono w trakcie jednej sesji - było składane z wielu zdjęć, które złożono programem Iris.
Na zakończenie, skoro już zawędrowałem na strony MOA przyniosłem stamtąd to: Widoczną powyżej panoramę Drogi Mlecznej można "poobserwować" bliżej w serwisie PhotopicSkySurvey. W sam raz na niepogodę. Polecam.

piątek, 27 maja 2011

Nie integrować;)

To nie był dobry pomysł, aby integrować się z widocznym powyżej stworem, chwilę zaś potem nastąpiło automatyczne wylogowanie, więc sprawa musiała być poważna;)
Po dość długiej przerwie odwiedziłem ponownie Second Life, tym razem lądując na terytorium nazywającym się Okeanos. Należy on do NOAA - National Oceanic and Atmospheric Administration, co można przetłumaczyć jako Narodowa Służba Oceaniczna i Meteorologiczna lub Narodowa Administracja Oceanu i Atmosfery USA, jak kto woli. Agencja ta zajmuje się prognozą pogody, ostrzeżeniami sztormowymi oraz ostrzeżeniami przed innymi ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi (m.in. rekonesansem cyklonów tropikalnych). Mnie jednak zainteresował Okeanos właśnie. Ponieważ zostałem pożarty, nie zdążyłem się ostatecznie upewnić czy jest to wirtualny odpowiednik oceanograficznego statku pływającego pod flagą NOAA, czy też nazwa lokalizacji w SL. Zdążyłem natomiast przyjrzeć się materiałom edukacyjnym znajdującym się na stronach NOAA w sekcji poświęconej ich flagowej jednostce badawczej. IMPONUJĄCE. Jak do tej pory, modelowymi materiałami edukacyjnymi były dla mnie te, które znajdowałem na stronach NASA. Niewątpliwie, są one obszerniejsze - co nie dziwi, w końcu każda z misji kosmicznych działających w ramach agencji ma z reguły swój własny, edukacyjny portal. Gdybym miał jednak porównywać pod względem uporządkowania, jakości wizualnej czy przyjazności, to przyglądając się stronom poświęconym podwodnym eksploracjom ...
  • Przejdźcie na stronę Multimedia Discovery Missions. Zwróćcie uwagę, że każdemu z omawianych tam zagadnień towarzyszy zarówno prezentacja flash jak i wersja html dla słabszych komputerów.
  • Temu, jak posługiwać się zasobami edukacyjnymi NOAA poświęcono oddzielne videotutoriale. Dla mnie to dość istotne - ułatwia bowiem nawigację po zasobach i podpowiada sposób w jaki z nich korzystać.
  • Zadbano o pokazanie szerszego kontekstu badań. Służą temu zarówno globalne mapy, jak chociażby ta, pokazująca miejsca badań Okeanosa. Wyprawom Okeanosa towarzyszą również dodatki umożliwiające prześledzenie ich w GoogleEarth.
  • Ze stron NOAA można pobrać edukacyjny CD/DVD Rom. Został on zrealizowany w 2008 roku i zawiera materiały pochodzące z projektów badawczych zrealizowanych w tym roku.
To tyle, w dużym skrócie. Zachęcam do samodzielnej eksploracji tego portalu. Warto również ponownie zajrzeć do tekstu który poświęciłem korespondującemu tematycznie projektowi Pana Bransona. Przy okazji, ponieważ generalnie zaplanowałem sobie ten tekst jako odświeżenie znajomości z edukacyjnymi zasobami Second Life, tutaj są teksty w których to środowisko opisałem. Do paru z nich wrócę niebawem.

Integrować, czy też nie? -

I:\pappert\guideddiscovery\celestiaeducational16\index.htm
- zastanawiam się, równocześnie ściągając rozszerzenie Ringworld Runara Thorvaldsena poświęcone powieści Pierścień Larry'ego Nivena. Jak można z wnętrza seansu WorldWide Telescope wywołać hiperłączem określoną lokalizację w Celestii pokazywałem już w filmiku podsumowującym tworzenie seansów w WorldWide Telescope. Procedura prosta i aż prosi się żeby ją zastosować szczególnie tam, gdzie można wykorzystać możliwości obu programów (trójwymiarowość Celestii oraz "barwność" WWT). Niestety, równoczesne uruchomienie obu programów potrafi dość skutecznie rzucić komputer na kolana. No, zobaczymy.
Tymczasem, ponieważ ściąganie się ślimaczy może parę słów o Thorvaldsenie. Widoczne po lewej stronie zdjęcie pochodzi z jego firmowego portfolio. Jeżeli wierzyć tłumaczowi Google'a, jest on dyrektorem artystycznym we własnej firmie zajmującej się rozwojem i tworzeniem aplikacji internetowych. Dla mnie jednak Thorvaldsen to przede wszystkim artysta tworzący wirtualne światy w środowisku Celestii. Gościł już na tym blogu, przypomnę tutaj chociażby tekst Hector Servadac w Celestii zaś jego Ran można penetrować w Poszukiwaniu pozaziemskiej Inteligencji Gregoria. Zostało mi jeszcze jak widzę 16MB, zatem trochę o pierścieniu widocznym na grafice otwierającej ten tekst. Ta gigantyczna struktura nosi nazwę Pierścienia Nivena: Jej średnica wynosi 300 000 000 km, zatem jak łatwo się domyśleć odpowiada rozmiarom orbity Ziemi. Aby coś takiego zbudować, cywilizacja która się tego podejmie musi umieć, bagatela, wykorzystać całą energię swojej gwiazdy macierzystej. W hipotetycznej skali zaproponowanej przez rosyjskiego astronoma Kardaszewa będzie to cywilizacja poziomu II. Mam nadzieję że podoła temu zadaniu mój komputer przy instalacji;) Ściąganie danych właśnie przed chwilą się skończyło;)

Dzień Scratcha był ...

21 maja. Niestety, mnie nie było. Szkoda. Tak wyglądała mapa tegorocznych imprez:
Ogółem odbyło się ich 126 w 36 państwach. Czy dużo to, czy mało - a jakie ma to znaczenie? Najważniejszy w końcu był klimat. Poniżej zamieszczam wejście do fotogalerii gdzie znajdują się zdjęcia z głównej siedziby Dnia Scratcha, którą jest MIT Media Laboratory. Najlepiej może od razu kierować się w lewo, chociaż ... idąc w prawo można się przyjrzeć jak wygląda samo Media Lab. Zatem droga wolna:
Scratch Day 2011 @ MIT
W Polsce nie odbyła się żadna z imprez tego typu. Trochę szkoda, bowiem potencjał edukacyjny to Scratch ma. No, ale w końcu jeszcze nic straconego. Na zachętę mam zaproszenie wygłoszone przez Mitcha Resnicka i Karen Brennan:
Nikt nie powiedział przecież że Dzień Scratcha ma mieć miejsce tylko w maju.
Update:
Zdjęcie umieszczone w tym tekście pochodzi z większego zbioru. Aby ułatwić nawigację po nim, poniżej krótki, orientacyjny przewodnik:
Wnętrze pracowni zawierającej klocki Lego które służą do eksperymentowania przez dzieciaki: początek koniec.
Zdjęcia gadżetów rozłożonych przed imprezą: początek koniec.

czwartek, 26 maja 2011

Uran i Neptun jak nowe:)

I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\mated.htm
Pięknie się prezentuje nowy Neptun w Orbiterze:
Wszystko za sprawą Cristiano Cortiego, który zadał sobie trud aby zrobić odpowiednie rozszerzenie. Planeta ta potrzebuje do okrążenia Słońca około 165 lat. Widoczne powyżej pasma chmur okrążają planetę z ogromną prędkością, wicher potrafi osiągać prędkość 1500 km/h. Widoczna powyżej Wielka Ciemna Plama to gigantyczna burza o rozmiarach 13 000 na 6 000 kilometrów, która została po raz pierwszy zaobserwowana przez sondę Voyager. No, ale to już inna historia - bardziej do opowiedzenia Celestią.
Tutaj natomiast chciałbym podążyć przez moment śladem Galileusza. Okazuje się bowiem, że widział on Plutona. W latach 1612 i 1613 Galileusz obserwował Jowisza wraz z towarzyszącymi mu księżycami. W jego notatkach znajduje się również znajdująca się w pobliżu Jowisza "gwiazda", która nie była niczym innym jak Neptunem. Czy Galileusz zdawał sobie sprawę, że obserwuje planetę? W nocy 28 stycznia astronom odnotował, że "gwiazda" zmieniła swe położenie względem sąsiedniej gwiazdy. We wcześniejszych notatkach, z 6 stycznia również pojawia się "gwiazda" której położenie odpowiada ówczesnemu położeniu Plutona. David Jamieson, fizyk z Uniwersytetu Melbourne twierdzi, że na podstawie tych notatek Galileusz mógł wysnuć hipotezę i mieć świadomość, że obserwowana przez niego gwiazda jest planetą. Gdyby tak było, to jemu trzeba by przypisać zasługę odkrycia Neptuna. Brakuje jednak na to dowodów, chociaż kto wie? Galileusz miał zwyczaj wysyłania swoim kolegom anagramów zawierających zapowiedzi swoich odkryć. Czynił to aby zabezpieczyć sobie pierwszeństwo - tak było w przypadku faz Wenus, tak było również w przypadku pierścieni Saturna. Kto wie, być może gdzieś w materiałach które Galileusz zostawił po sobie kryje się podobny anagram dotyczący Plutona?
Podobnej poprawy wyglądu jak Neptun doczekał się Uran:
Tego drugiego gazowego olbrzyma uchwyciłem tak, aby jego pierścienie przesłaniały Drogę Mleczną.
Ubiegły weekend spędziłem z dala od komputera. Powiedzmy, że podążałem uparcie śladem Jonesa aż wylądowałem w okolicach Gdańska. W najbliższym czasie też za bardzo nie będę mieć czasu pisać, choć tego typu deklaracje już składałem;) Nic nie szkodzi jednak aby odnotować przynajmniej parę z tego mrowia informacji które pojawiły się w międzyczasie w Sieci:
Emily Lakdawalla zdobyła wyróżnienie Jonathan Eberhart Planetary Sciences Journalism Award! - jest ono nadawane przez Division for Planetary Sciences autorom tekstów które w popularny sposób przedstawiają planetologię. Emily prowadzi bloga na stronach Planetary Society, zaś wyróżnienie zdobyła konkretnie za tekst The Phoebe Ring.
W "sandboxie" WWTA pojawiła się prezentacja "Tour of WWT Tour" autorstwa Patricii Udomprasert. Ciekawa, chociażby ze względu na ujęcie takie jak to:Przedstawia ono gromadę galaktyk w Warkoczu Bereniki. Zastanawiam się tutaj jak Pat uzyskała precyzyjną lokalizację tej gromady posługując się widokiem 3D - owszem, szukaczem to da się "na oko zrobić". Wylałbym jednak nieco przyjaźniejszy sposób - cóż, chyba zapytam:)
Kolejna ciekawostka to zdjęcie, które ukazało się na APOD'zie:

Przedstawia ono startujący w ramach misji STS 134 wahadłowiec Endeavour. Jak to bywa z materiałami nasowskimi, prawa do zdjęcia nie są zastrzeżone można go zatem używać jak się chce. Co jednak wówczas, gdybyśmy to my wykonali to zdjęcie? Bardzo ciekawy tekst na ten temat pod, powiedzmy, roboczym tytułem "co może zrobić zwykły człowiek z naruszeniem swoich praw autorskich" (w zasadzie nic;)) jest tu.
Update:
Generalnie, ponieważ przygotowuję się pod warsztaty edukacyjne, ciekawe materiały na ten temat znajdują się u Bruce'a Irvinga:
Teaching is hard: opis warsztatu przeprowadzonego dla dziewcząt;
Name that Moon: księżycowy Quiz;
Orbiter as art: Orbiter jako generator pięknych grafik;
Zobacz moc: jak pokazać siły działające w Orbiterze;
Wycieczka po Układzie Słonecznym: jak tytuł wskazuje:)
Explore Mars Now: przykładowa baza marsjańska;

niedziela, 22 maja 2011

Vademecum WorldWide Telescope - cz.1

I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\mated.htm
Ten krótki poradnik Tour Do's and Don'ts pochodzi ze strony WWT Telescope Ambassadors Program i zawiera najważniejsze wytyczne jakie należy wziąć pod uwagę podczas tworzenia seansów w celach edukacyjnych. Dodatkowo zawiera opis czego nie należy robić tworząc seans, tab by nie zatracił on swoich edukacyjnych walorów. Jego twórcami są: Sanjana Sharma, Alyssa Goodman i Pat Udomprasert. Poniżej umieszczam pierwszą część polskiego tłumaczenie w/w pdf'a. Aby post nie był za długi a i czas na tłumaczenia mam ograniczony, chciałabym stworzyć serię postów pt."Vademecum WWT". Oto część I.
Porady Ogólne:
  • Zapisuj często swój seans podczas pracy z WWT. Program nie posiada funkcji automatycznego zapisywania.
Planując swoją historię:
  • Zastanów się, dlaczego osoba nie będąca specjalistą w danej dziedzinie, powinna zainteresować się wybranym przez Ciebie tematem seansu
  • Myśli o seansie jako mini-interaktywnym filmie z puentą
  1. W jakim czasie i przestrzeni dzieje się Twój seans?
  2. Jakie jest tło historyczne?
  3. Jakie są dowody, na poparcie Twojej historii?
  4. Jaki wniosek powinni widzowie wynieść z Twojego seansu?
Czego nie robić:
  • Nie przedstawiaj ciągu faktów bez kontekstu
  • Nie pokazuj tylko ładnych zdjęć bez wyjaśnienia czym są i co czyni je interesującymi
Na dzisiaj tyle, kolejna część dotyczyć będzie "Opowiadania swojej historii".

sobota, 21 maja 2011

Starożytni piraci.

Obecnie nazwalibyśmy ich zapewne piratami, w czasach starożytnych były to tzw. Ludy Morza. Plemiona pochodziły prawdopodobnie z Azji Mniejszej, Krety i wysp Morza Śródziemnego, skąd rozpoczęły ekspansję na wybrzeża - Anatolii, Syrii, Palestyny, Egiptu i Cypru. Egipskie inskrypcje wśród Ludów Morza wymieniają: Pulesati (byli to z całą pewnością Filistyni, jest to jedyna pewna identyfikacja), Lukka (być może Likijczycy), Akaiwasha (lub Ekewesh) i Danuna (często identyfikowani z Achajami i Danaami, czyli nazwami, ktorymi Homer określa Greków), Shardana (być może Sardowie zamieszkujący później na Sardynii), Tursza lub Tersh (raczej Etruskowie), Shekelesh (być może Sykulowie zamieszkujący później na Sycylii), Tjekker (być może cypryjscy Teukrowie). Po połączeniu z plemionami libijskimi zdolni byli wystawić armię liczącą 16 000 wojowników (tyle z Wikipedii).
Pierwsze ze wzmianek o najeźdźcach z morza pochodzą z 1350r pne. Był to atak statku u wybrzeży Afryki Północnej. Najazd ten został uwieczniony na glinianych tabliczkach z czasów faraona Echnatona. Znaleziono je w archiwach władcy w ówczesnej stolicy Egiptu - Achetaton. Wynika z nich iż, król Alaszii (Cypru), nie potrafiąc poradzić sobie z atakującymi jego królestwo piratami, prosi faraona o wsparcie. Skarży się, że najeźdźcy opanowali już kilka portów, w których urządzili sobie bazy wypadowe. Ci sami piraci byli też utrapieniem dla władcy Byblos - Ribaddiego, a na początku XIII wieku p.n.e. enigmatyczni wojownicy z północy napadli na Egipt Ramzesa II. Ich atak został ukazany na reliefach i opisany w tekstach, w których nazywa się ich "piratami z wysp pośrodku morza". Ramzes Wielki nie miał problemu z ich pokonaniem, ale umiejętności najeźdźców i ich uzbrojenie zrobiły na nim wrażenie, dlatego wziętych do niewoli jeńców wcielił do swojej armii. (Wiedza i życie). Od 1350 r pne. mija kolejnych 160 lat, aby pod koniec XIIw. pojawiła się kolejna wzmianka o ataku. Zapis najazdu jest częścią inskrypcji w świątyni grobowej faraona Ramzesa III w Medinet Habu w Tebach Zachodnich.
Sprawcy przynależeli do tzw. Ludów Morza - Filistynów, Greków, Sardyńczyków, Sycylijczyków i Likijczyków. W owej inskrypcji nazwano ich "Dziewięcioma Łukami" (Brenda Ralph Lewis "Kodeks Piratów). Inskrypcje opisują przerażających i siejących trwogę wrogów, którzy przeprowadzili bezlitosny atak. W obliczu tak dużego zagrożenia Ramzes III przygotował swe siły militarne. Ich potyczka była brutalną walką i starciem dwóch potężnych sił. Najpierw łucznicy armii faraona ostrzeliwali wroga ciągłym ostrzałem z łuków. Był to sposób, aby uniemożliwić piratom wyjście na ląd. Jednocześnie wystrzeliwano w ich stronę haki, aby ściągnąć łodzie w stronę brzegu - coś a'la abordaż. Później zagorzała zacięta walka wręcz, którą wygrały siły egipskie. Obrazy przedstawiające te wydarzenia ukazują również żony i dzieci jak wiozą dobytek na wozach zaprzęgniętych w woły. Może to wskazywać, iż Ludy Morza nie tylko były najedźcami ale również osadnikami, dążącymi do wyparcia lokalnej ludności i przejęcia ich ziemi. Bitwy morskie i lądowe toczone przez Ramzesa III przeciwko Ludom Morza są przedstawiane na dużych, panoramicznych reliefach. W bitwie morskiej statki piratów ukazane są z dziobami wyraźnie zagiętymi tak, że wyglądają jak ptasie głowy oraz beż żagli i - co ciekawe - bez wioseł. Dało to początek spekulacjom mówiącym, że Ludy Morza posiadały jakiś sekretny sposób nawigacji nieznany ich współczesnym. (Brenda Ralph Lewis "Kodeks Piratów")
Po raz pierwszy pojawili się w Egipcie w 1208r za rządów faraona Merenptaha. Inskrypcje z Karnaku wspominają bitwę pod Sais, w której Egipcjanie musieli zmierzyć się z koalicją Libijczyków i Ludów Morza. Władcę Libijczyków wspierały plemiona: Szardana, Szakalasz, Akauasz, Lukku, Tursza, Maszuasz, Czehenu i Czemehu. Atak został odparty, ale sytuacja stawała się coraz bardziej napięta.(Wiedza i życie). To tyle jeśli chodzi o wzmianki historyczne. Dodać jeszcze trzeba iż wtedy na Bliskim Wschodzie i w basenie Morza Śródziemnego kwitł handel, który był swego rodzaju dyplomatycznym porozumieniem między ówczesnymi władcami. Naruszeniem stref wpływu i wymiany handlowej stały się Ludy morza. Nie do końca wiemy kim były, jest kilka hipotez. Pewne jest, że ogromna wędrówka ludów, która zaczęła się (prawdopodobnie) gdzieś w głębi środkowej albo wschodniej Europy, (inne źródła mówią o ludach z Azji Mniejszej i wysp znad Morza Śródziemnego) wstrząsnęła wówczas całym wschodnim basenem Morza Śródziemnego. I tak narodził się proceder piracki w starożytnym świecie.