poniedziałek, 31 października 2011

"Koniec epoki kredy"

Przed chwilą zakończyłem odwiedziny serwisu EdHeads, gdzie mogłem przyjrzeć się między innymi symulacji operacji mózgu. Fajny ten serwis - nie znałem go wcześniej. Przyjrzałem się na nim między innymi symulacji procesu leczenia białaczki oraz  projektowaniu telefonu. Ogółem tego typu zadań naliczyłem trzynaście. Przy okazji powróciło do mnie pewne pytanie. Kiedy czasami buszuję po sieci, łapię się na tym że często istnieje obok siebie kilka(naście/dziesiąt) porównywalnie dobrych serwisów na dany temat. Podobnie jest z różnymi narzędziami. Weźmy chociażby serwisy do przechowywania prezentacji - osobiście preferuję Slideshare. Ale czemu nie wybrać Prezi? A może Glogster'a, którego niedawno znalazła Dorota? Albo chociażby serwisy społecznościowe. Niby mam konto na Naszej Klasie, lecz z niego nie korzystam gdyż ... przesiadłem się na Facebooka. Nie, żebym chciał - po prostu parę osób których wypowiedzi uważam za wartościowe umieszcza swoje przemyślenia właśnie tam. Czy mam się już przymierzać do Google+? 
Cóż, konto na wszelki wypadek też tam wyrobiłem:) Rzecz jasna, są to w pewnym sensie dylematy konsumenckie. Jak by to rzec - mój problem, zawsze w zanadrzu dobrze jest mieć własną wersję Sabbath Manifesto. Co jednak ma zrobić osoba, która chce sensownie stosować TIK w edukacji? Jak nie dać się zwariować natłokiem rzeczy porównywalnie dobrych? Zupełnie niedawno dał mi do myślenia fragment wywiadu z  Agnieszką Bilską, w którym stwierdza ona że rodzice nie zdają sobie sprawy że ich dzieci potrafią być multitaskerami. Nie jestem nauczycielem jak pani Bilska, lecz tak mi się wydaje że nie potrafią. Tak twierdzi zresztą również chociażby John Medina. Jak dobrać zestaw narzędzi TIK tak, aby z jednej strony był efektywny z drugiej zaś aby nie dać się zwariować i nie przegiąć z technologią. Myślę, że pewną pomocą może być książka "Koniec epoki kredy" którą przywiozłem sobie z  Forum. Jej autorka pisze na wstępie: "Jeżeli nie jesteś pewien swoich możliwości w świecie internetu - ta książka jest właśnie dla ciebie. Mam nadzieję, że pomoże ci zacząć". Przekartkowałem ją sobie dość uważnie, przy okazji robiąc sobie poniższą mapę:
Kiedy zacząłem się zastanawiać, czy opisane w niej przykłady można traktować jako wystarczający zbiór technik TIK użytecznych w szkole, to wyszło mi że odpowiedź brzmieć będzie na tak. Jeżeli zatem ktoś chce nie tyle rozpocząć edukacyjną przygodę z siecią, co znaleźć przewodnik umożliwiający optymalne dobranie narzędzi, to nie powinien być powyższą książeczką zawiedziony. Zwłaszcza że nie jest ona specjalnie gruba - 255 stron, droga - ok. 25 zł i najważniejsze: jej autorka nie jest informatykiem ani nauczycielem tego przedmiotu w szkole, co w tym przypadku jest jak najlepszą rekomendacją;) Na koniec jeszcze zajrzałem na powiązany z książką serwis Szkoła z klasą 2.0. Całkiem ciekawy: na szybko zlinkowałem sobie jak wypadli młodzi Polacy w testach e-Pisa oraz  artykuł Czy nastolatki naprawdę "tracą rozum"? Cóż, porównując Pisa z e-Pisa - to chyba tracą;)
Update 22 listopada 2011
Lekcje w sieci: chwilowo niech wylądują tutaj. Przywędrowały dość nietypowo, bo z Astrobaz.

Brak komentarzy: