W odróżnieniu od
widocznej powyżej anakondy, napotkany przez nas dzisiaj
zaskroniec zwyczajny otwierał paszczę nie tyle po to, by kogoś hapsnąć ale by raczej udawać denata:
Co z resztą wychodziło mu całkiem nieźle:
Poza tym ponieważ: "
Zaatakowany zaskroniec broniąc się wypuszcza przy tym nieprzyjemnie pachnącą ciecz, która dodatkowo ma zniechęcić potencjalnego drapieżnika" rolę trzymającego zaskrońca drapieżnika z prawdziwą przyjemnością pozostawiłem Pawłowi:
Ogólnie rzecz biorąc sympatyczny,
wiosenny spacer, oraz początek nowego cyklu postów na tym blogu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz