"Posłuchajcie tej historii, kiedy w słońca pełnym blasku
Isabella rozdeptała tarantulę śpiącą w piasku.
Choć dla biednego pająka rzecz skończyła się niemiło,
zdążył dziewczynę ukąsić a tej totalnie odbiło"
- tak rozpoczyna się pisana "na kolanie" wczoraj historia którą być może opowiemy w trakcie najbliższego outdooru. Piszę "być może" ponieważ jest to scenariusz awaryjny, taki "plan b". "Plan a" mam nadzieję że poznam dziś wieczorem, kiedy Dorota wróci ze spotkania z konsultującym naszą zabawę zawodowcem. Wolę się jednak zabezpieczyć, więc coś tam sobie skrobię na kolanie, dopasowując scenki do mechaniki znajdujących się w naszym zbiorze gadżetów. Tak czy inaczej - kolejny "salusowy" outdoor się zbliża. Jak co roku znowu wylądujemy w Dolinie Trzech Stawów w Katowicach. Tym razem rzecz będzie się działa wokół warsztatów edukacyjnych "Magia kina", którego jednym z elementów ma być zabawa w teatr wzorowany na elementach komedii dell'arte. Pozostawiając przyjemność lektury Wikipedii na czas późniejszy, pozwolę sobie wrzucić link prowadzący do zajawki spektaklu Parady Jana Potockiego w reżyserii Edwarda Wojtaszka. Filmik ten łapie sedno tego, czym komedia dell'arte jest. Tymczasem u nas "ostatnie szlify". Wierszyk, którym rozpocząłem posta nawiązuje do jednego z gadżetów, który wykorzystamy w zabawie:
Nie jest on być może realistyczny, jest za to bezpieczny i posiada właściwości mechaniczne ułatwiające wykorzystanie go do różnorodnych improwizacji aktorskich. Pozostałych gadżetów nie zdradzę, lecz pewnie pojawią się ona na zdjęciach które naszym zwyczajem wylądują po outdoorze na blogu. Myślałem, że napiszę coś jeszcze o Isabelli, bo to naprawdę niezwykła kobieta była. Lecz może innym razem - teraz czeka mnie wiercenie dziur w medalionach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz