środa, 29 grudnia 2010

Rachuba czasu - kalendarz Azteków.

Temat sam się narzucił - rachuba czasu. Właśnie kończy się 2010rok, znamy go jak własną kieszeń, wiemy co się już wydarzyło: dobrego bądź złego a przed nami wielka niewiadoma Nowy 2011 Rok.
Jak wyglądały kalendarze setki lat temu? By choć trochę uchylić rąbka "tajemnicy czasu" jakiej udziałem jest historia danej cywilizacji - chciałam przedstawić Aztecki kalendarz. Rachuba czasu jaką znali Aztekowie wywodziła się z kalendarza Majów, była jednak bardziej uproszczona. Kalendarz ten był podwójny tzn. składał się on z 2 kalendarzy. Jednym z nich był kalendarz roku rytualnego tonalamatl , który liczył 260 dni i był używany we wróżbiarstwie, przy ruchomych świętach i rytuałach. Dzielił się on na 20 okresów (tygodni) liczących po 13 dni. Kolejnym był kalendarz roku słonecznego liczący 365 dni. Było to 18 miesięcy liczących po 20 dni każdy. Każdy dzień miał swoją nazwę i na jego oznaczenie stosowano konkretny symbol obrazkowy. Aztekowie wierzyli, że 5 ostatnich dni w roku, zwanych nemotemi ("dni daremne") niosło za sobą złą wróżbę.
Przy zapisie dat przed symbolem dnia z kalendarza słonecznego stawiano liczby 1-13 z kalendarza rytualnego. Tym sposobem łączono ze sobą dwie rachuby czasu - rytualną i słoneczną. Na oznaczenie roku roku stosowano jeden z czterech znaków dnia z kalendarza słonecznego, od którego dany rok się zaczynał - Trzcina, Krzemień, Dom i Królik. Do tego znaku dodawano po kolei jedną z liczb od 1 do 13. Taki okres składający się z 52 (4x13) lat stanowił zamknięty cykl w azteckiej rachubie czasu. Dla wierzeń azteckich najważniejszy był moment zrównania się obu kalendarzy, który przypadał właśnie co 52 lata. Był to moment wielkiej uroczystości, czas decydujący o dalszym istnieniu świata. Właśnie wtedy organizowano ceremonię rozpalania nowego ognia. Podczas przygotowań do tego rytuału ludzie gasili wszystkie ogniska, a także pozbywali się wizerunków bóstw, wrzucając je do wody. Główny obrzęd odbywał się na szczycie wzniesienia zwanym Huixachtlan, położonego w pobliżu miast Iztapalapa i Colhuacan. Gdy słońce chyliło się ku zachodowi na wzgórze wyruszała procesja kapłanów, która osiągała swój cel około północy. W ciemnościach i milczeniu przerażeni ludzie zbierali się razem oczekując na dalszy rozwój wydarzeń - niepewny los świata, czy będzie on istniał dalej? Kapłani z uwagą obserwowali czy Plajady przekroczą zenit, co oznaczało trwanie ustalonego porządku na kolejne 52 lata. Gdy owych "siedem sióstr" przekroczyło ów punkt, kapłan krzesał ogień na piersi leżącego na ołtarzu jeńca. Następnie od tego płomienia rozpalał wielkie palenisko. Ofierze wyrywano serce i wrzucano do ognia, gdzie następnie trafiało jego ciało. Rytuał ten miał zapewnić odnowę i dać nowy początek kolejnego cyklu. Oczekująca ludność doliny, zobaczywszy ogień na szczycie wzgórza, nacinała sobie płatki uszu, składając w ten sposób ofiarę z własnej krwi. W tym samym czasie posłańcy z pochodniami roznosili święty ogień do innych azteckich świątyń, skąd zanoszono go do zwykłych domostw. Natomiast w głównej świątyni rozpoczynano składanie w ofierze jeńców wojennych. (na podstawie TAJEMNICE STAROŻYTNYCH CYWILIZACJI tom.50,51 oraz Wikipedii, Handbook to life in the Aztec world - Manuel Aguilar-Moreno).

O historii powstania kalendarza egipskiego pisałam tu:
oraz

czwartek, 23 grudnia 2010

Jutro Wigilia ...

Źródło grafiki: www.freefoto.com
Życzymy wam wszystkim zdrowych, pogodnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia. Niech staną się one dla Was szczególnym czasem radości i pokoju, który będziecie dzielić wspólnie z Waszymi Rodzinami.

środa, 22 grudnia 2010

Będzie polskie WWT?

I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\przechowalnia\PrzechowalniaIndeks.htm
Tak wyglądają pierwsze przymiarki pod spolszczenie interfejsu programu World Wide Telescope, o którym zdążyłem już wspomnieć. Jak będą wyglądać przymiarki ostatnie tego jeszcze nie wiem. Znalezione przeze mnie narzędzie do lokalizacji programu na pierwszy rzut oka wydawało się trywialne w obsłudze - niestety, tworzone przez nie pliki za cholerę nie chciały się wczytywać poprawnie. Powód był dość zabawny - dołączone do programu przykładowe pliki językowe pochodziły najwidoczniej z innej, wcześniejszej wersji WWT. Dzisiaj w końcu udało mi się odtworzyć matrycę zawierającą tekst w którym ułożone są we właściwej kolejności wszystkie angielskie terminy używane w interfejsie World Wide Telescope, jest zatem na czym pracować. Taką mam przynajmniej nadzieję:)
Kiedy pisałem o World Wide Telescope, wspomniałem o projekcie WWT Ambassadors. Niedawno na jednej z jego stron znalazłem prezentacje wykonane przez dzieciaki w ramach zajęć pilotażowych. Poniżej jedna z nich:

Czy ktoś w Polsce będzie próbować z dzieciakami tworzyć podobne prezentacje - cóż, na razie będę sceptyczny. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, że WWT do nauki tworzenia prezentacji nadaje się lepiej, niż większość tego typu programów z którymi zetknąłem się do tej pory. Jak to wygląda w praktyce można obejrzeć tu.
Na zakończenie jeszcze: tutaj Lech Mankiewicz informuje o całej sprawie na portalu Astropolis, tutaj z kolei wspomina o tym Piotrek Skorupski. Być może dzięki Marcinowi Siudzińskiemu z Astronocy uda się również uzyskać zgodę na wykorzystanie tłumaczeń tekstów Small Wanders i Binocular Universe jako scenariuszy pod prezentacje. Co będzie dalej - cóż, zobaczymy - zapewne już w nowym roku.

sobota, 18 grudnia 2010

A za oknem mróz ..

Prawa autorskie: Walter Myers Użyto za pozwoleniem. http://www.arcadiastreet.com/cgvistas/
Księżyc, rejon bieguna południowego, stała baza obserwacyjna. Młoda radioastronom otrzymała właśnie przesyłkę z Ziemi. Za oknem mróz, może nie taki jak u mnie w chwili gdy piszę ten tekst, lecz koło - 30 stopni C może być:) Tu trochę żartuję, trochę zgaduję, ponieważ brak atmosfery na Księżycu powoduje że temperatura jego powierzchni waha się pomiędzy -120 a 70 stopni Celsjusza, zaś z powyższej grafiki nie jestem w stanie odczytać położenia Słońca.
Autorem powyższej pracy jest Walter Myers, artysta specjalizujący się w grafice komputerowej. Choć nie tylko: tutaj można na przykład znaleźć jego utwory muzyczne, natomiast tu jest nieco fotografii. Urodzony w 1951r. Walter rysował od dziecka. W 1982r. stał się posiadaczem Sinclaira Timexa 1000. Jak pisze na swojej stronie, komputerek ten zbyt wiele nie potrafił, lecz z całą pewnością łatwiej było przy jego pomocy narysować linię prostą, niż ołówkiem. W ten sposób rozpoczęła się przygoda Waltera z grafiką komputerową. Jak ta przygoda się rozwija, można przekonać się na stronie: Computergraphic Vistas. Znaleźć tam można nie tylko grafiki o tematyce kosmicznej (choć jest ich chyba najwięcej) - mnie urzekł osobiście cykl Earth (dinosaurs), będący rekonstrukcją historii naszej planety. Pochodzi z niego grafika Crateceous lunar strike widoczna poniżej: Prawa autorskie: Walter Myers Użyto za pozwoleniem. http://www.arcadiastreet.com/cgvistas/
Widoczny na niebie Księżyc to nie pomyłka autora. Rozbłysk nie jest Słońcem widocznym zza krawędzi lecz efektem uderzenia meteroidu. Podobne uderzenie, tym razem wymierzone w Ziemię wymaże niebawem z jej powierzchni dinozaury, których reprezentantem jest widoczny na pierwszym planie Spinozaur.
Wracając do Waltera - należy on do International Association of Astronomical Artists, organizacji która już zdążyła zagościć na tym blogu przy okazji wizyty w Second Life. Jego prace można oglądać również na International Space Art Network, skąd pochodzi widoczne obok zdjęcie. Natomiast grafikę od której rozpocząłem tego posta znalazłem na stronie National Space Society w galerii zawierającej prace zgłoszone do wydanego w 2009r. kalendarza. Gorąco polecam przyjrzenie się pracom tego artysty. Nie tylko posiadają one specyficzny klimat, lecz dzięki zawartym opisom tłumaczącym ich kontekst są wartościowe pod względem edukacyjnym. Aby móc użyć grafik artysty należy się z nim skontaktować. Warunki, na jakich można używać jego grafik oraz email znajdują się na tej stronie.

środa, 15 grudnia 2010

Gra w węża.

Pora na ostatni post poświęcony sobotnim zajęciom w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu. Zacznę od zdjęć:

Jest na nich zarówno Dorota Podyma prowadząca wykład o zabawach dzieci w starożytnym Egipcie, jest Ania Rak, Alicja Błasiak oraz Monika Bronk-Pogoda. Chciałem im tutaj serdecznie podziękować za wspólne prowadzenie tych ostatnich dla nas w tym roku warsztatów.
O Scratchu zdążyłem już wspomnieć. Pisałem też o lasce Ra. Pora więc na parę słów na temat wykonywanej przez dzieciaki gry. Nazywała się ona Mehen.
Zdjęcie powyżej przedstawia "prototypy", przygotowane przez nas w domu gdy zastanawialiśmy się, jakich materiałów i technik użyć w trakcie sobotnich zajęć. Mehen była znana w Egipcie pomiędzy 5000 a 4000 lat temu. Posiadała kontekst religijny - spiralny wzór na planszy po której poruszały się pionki zawodników nawiązywał swoim kształtem do Mehena, świętego węża strzegącego boga Ra gdy ten podążał przez krainę nocy. Być może właśnie ten kontekst spowodował, że około 4000 lat temu Egipcjanie przestali w nią grać. Czy uznano, że jej reguły są bluźniercze? Czy fakt, że nacięcia na spirali węża mogły kojarzyć się z próbą jego unicestwienia spowodował że gra została zakazana? Nie mamy danych by odpowiedzieć na to pytanie. Tak czy inaczej, z jakichś powodów Egipcjanie porzucili rozgrywki w nią gdzieś około 4000 lat temu. A szkoda, bowiem była to ich jedyna gra, w której mogło uczestniczyć więcej niż dwóch graczy. Tak wyglądała jedna z odkrytych "plansz":
Datowana jest ona na okres pomiędzy 2575-2150 p.n.e. Powyższe zdjęcie znalazłem na Talking Piramids, gdzie Mehenowi jest poświęcony ciekawy tekst. Oprócz planszy do rozgrywki potrzebne jeszcze były pionki oraz patyczki będące odpowiednikami naszych kostek do gry. Jeżeli chodzi o reguły - niestety, znikły w pomroce dziejów, chociaż ... w latach 20 ubiegłego wieku zaobserwowano u Arabów Baggara Grę w hienę. Podobnie jak Mehen posiadała ona planszę ze spiralnym wzorem, pionki nawiązujące kształtem do drapieżników, zaś do ustalania kolejności i ilości ruchów wykorzystywano pokolorowane z jednej strony patyczki które rzucano podobnie jak my to robimy z kostkami do gry. Czy podobnie rozgrywali swoje partie starożytni? Trudno powiedzieć - być może. W każdym bądź razie jej reguły wykorzystał P.S. Neely tworząc elektroniczną wersję Mehenu:
Można się nią pobawić samemu, jest do pobrania tu. Sama w sobie też już stanowi "informatyczny zabytek" - napisana w Visual Basicu 3.0 wymaga do uruchomienia biblioteki vbrun300.dll. Niemniej na Windows XP (też zabytkowym) poszła. Kto wie, być może pójdzie też na Windows 7:) Widzę, że się rozpisałem. Starożytny Egipt to nie mój konik, lecz tajemnica Mehenu mnie całkiem mocno wciągnęła.
Były to ostatnie nasze warsztaty w tym roku. W przyszłym ... kto wie, czas jeszcze pokaże. Teraz zaś jeszcze dla podsumowania: 25 listopada mieliśmy Życie w Starożytnym Egipcie, w październiku był Świat pozagrobowy, we wrześniu zaś miała miejsce Księżycowa Noc.

niedziela, 12 grudnia 2010

Pora na laskę Ra ...

Skoro Scratcha mamy z głowy, pora wspomnieć o kolejnym z użytych przez nas w trakcie sobotnich zajęć gadżetów, lasce Ra, którą trzyma widoczna na zdjęciu poniżej młoda dama:
Pomysł pożyczyliśmy, rzecz jasna, z Indiany Jonesa. Dla przypomnienia zamieszczam poniżej fragment Poszukiwaczy zaginionej Arki ze sceną rozgrywającą się w Komnacie Map:

Nasza Komnata Map wyglądała cokolwiek skromniej:
Trzeba jednak pamiętać, że dysponowaliśmy budżetem o wiele skromniejszym niż pan Lucas gdy kręcił swój film;) Podobnie jak w przypadku tutoriala wprowadzającego do Scratcha, przepis na wykonanie głowicy laski prześlemy zainteresowanym mailem, tu tylko wspomnę że najlepiej jest wydrukować go na błyszczącym papierze używanym do wydruku zdjęć. Można też wydrukować go na kartce z bloku technicznego - ostrzegam jednak że w tym wypadku prezentuje się ot tak sobie.

Zacznijmy może od Scratcha ...

Sobotnie zajęcia w Muzeum Górnośląskim za nami. Jak obiecaliśmy, zdjęcia oraz obszerniejszą relację z nich przerzucimy na bloga do końca tygodnia. Dzisiaj natomiast chciałbym króciutko wspomnieć o tym, co działo się "przy okazji" tych zajęć. Widoczne powyżej zdjęcie przedstawia naprędce zorganizowane stanowisko komputerowe, gdzie dzieciaki mogły współuczestniczyć w tworzeniu quizu stworzonego przy pomocy Scratcha: Najkrócej rzecz ujmując, Scratch to język programowania umożliwiający tworzenie w prosty sposób różnorodnych aplikacji poprzez "układanie" ich z predefiniowanych klocków oznaczających komendy. Jest on rozwijany jest przez mały zespół którego liderem jest Mitch Resnick, naukowiec pracujący w MIT. Prace te są finansowane między innymi przez Narodową Fundację Nauki, Microsoft, Fundację Intela, Fundację McArthura, Google, Iomega oraz Laboratorium Mediów MIT. Myślę zatem, że chociażby ze względu na wymienionych sponsorów warto się bliżej im przyjrzeć. Pozwolę sobie tutaj odesłać do stworzonych przeze mnie w ubiegły roku prezentacji Odkryj swój wszechświat przy pomocy Scratcha i Dzień Scratcha, zachęcam też do obejrzenia galerii zawierających przykłady użycia tego języka programowania: Ciekawe projekty, Csophie: Education, Polecane.
Co do skryptu, który powstał w trakcie sobotnich zajęć, to proponuję najpierw pobranie i instalację Scratcha na swoim komputerze. Nie jest to wprawdzie niezbędne, lecz jeśli zaczniecie się bawić sobotnim quizem to sami zobaczycie, że w wersji on-line rozwiązać się go nie da. Pamiętajcie, że pytania i odpowiedzi do niego układały raczej małe dzieci dlatego nie spodziewajcie się łatwych i oczywistych rozwiązań;) Po pobraniu natomiast skryptu i uruchomieniu go wewnątrz zainstalowanego Scratcha będziecie mieli możliwość wglądu w jego kod, dzięki czemu odgadnięcie odpowiedzi stanie się o wiele prostsze ;)
Na koniec mam jeszcze film zawierający nagranie wystąpienia Resnicka jeszcze z 2006r. :
Film jest dość długi, wart jednak obejrzenia chociażby ze względu na pokazane w nim przykłady dziecięcej kreatywności stworzone w trakcie prowadzonych przez Resnicka eksperymentalnych kursów. Coś krótszego, poświęconego wyłącznie Scratchowi jest tu:

Dla zainteresowanych mamy również krótki tutorial po polsku - w tym jednak przypadku proszę o kontakt na maila który podałem w trakcie sobotnich zajęć.

piątek, 10 grudnia 2010

Szkoły talentów.

Pisząc o Kenie Robinsonie zlinkowałem sobie stronę Ministerstwa Edukacji Narodowej poświęconą Rokowi Odkrywania Talentów. Jakieś dwa dni temu pojawiła się na niej nowa mapa, tym razem z zaznaczonymi "szkołami odkrywców talentów". Znaleźć się na niej może szkoła lub przedszkole które spełni warunki wymienione w regulaminie:
1. Tytuł stanowi wyróżnienie dla szkół i przedszkoli, które szczególnie przyczyniają się do odkrywania, promocji i wspierania uzdolnień dzieci i młodzieży.
2. Tytuł może być przyznany szkołom i przedszkolom, które posiadają przynajmniej trzech nauczycieli, prowadzących systematyczną pracę z uczniami o szczególnych uzdolnieniach i których uczniowie mają szczególne osiągnięcia czy dokonania.
3. Wyróżniająca się praca z uczniami utalentowanymi może dotyczyć odkrywania i rozwijania uzdolnień przedmiotowych, sportowych, artystycznych, technicznych oraz ich aktywności obywatelskiej lub wolontariatu.
4. Dziedziny aktywności, których rozwijaniem zajmują się poszczególni zgłaszani nauczyciele powinny być różne oraz każdy z nauczycieli powinien zajmować się inną grupą uczniów.
5. Potrzebne jest zaprezentowanie, że szkoła ma kilka ofert rozwoju rozmaitych zainteresowań
adresowanych do różnych uczniów, o różnych predyspozycjach.
Mapa na razie jest dość pusta - co nie dziwi, gdyż jak wspomniałem aktywna jest od niedawna. Myślę jednak, że to się zmieni - talentów wszak u nas dostatek.

czwartek, 9 grudnia 2010

Wow!

Tego się nie spodziewałem. Szczerze mówiąc, na tegorocznym liczeniu gwiazd w Łabędziu położyłem krechę, tymczasem wpis na EuHou dosyć mocno mnie zaskoczył. Wygląda na to, że "we are the champions". Spora w tym zasługa pana Lecha Mankiewicza, który poinformował o całej akcji działających w ramach EuHou nauczycieli. Bardzo fajnie zadziałali ludzie z Astrobazy. Przeglądając wyniki pomiarów wygląda na to, że najwięcej zostało wygenerowane chyba przez nich. No i rzecz jasna trzeba pamiętać o portalu Astronomia.pl, gdzie Krzysztof Czart co roku aktualizuje polską instrukcję umożliwiającą udział w tym projekcie osobom które nie znają wystarczająco dobrze języka angielskiego. Kolejne liczenie gwiazd, tym razem w gwiazdozbiorze Oriona rusza pod koniec lutego:Ciekawe jak wypadniemy. A może ktoś wpadnie na pomysł, by przy okazji pobawić się w pełną realizację projektu Dark Sky Rangers? Zobaczymy.

środa, 8 grudnia 2010

Jest kawiarnia ..

... a w niej można spotkać przykładowo profesora Karola Myśliwca, wygłaszającego prelekcję o tajemnicach starożytnego Egiptu. Gdybym o tym wiedział nieco wcześniej ... niestety, musiałem zadowolić się filmem znajdującym się na stronach Partnerstwa Dla Przyszłości.
Śląska Kawiarnia Naukowa jest stowarzyszeniem którego celem jest popularyzacja nauki w specyficznej, kawiarnianej atmosferze. Piszą o sobie: "W krajach Europy Zachodniej od wielu lat, a w Polsce od kilku działają tzw. kawiarnie naukowe. To nie są specjalne lokale w których można mówić jedynie o nauce, raczej miejsca nauce przyjazne. Kawiarnia jest do tego wręcz wymarzona. Przecież nie przychodzi się tutaj jedynie po to, żeby napić się kawy. To nie fast food. Do kawiarni przychodzi się, by spędzić miło czas w towarzystwie. By porozmawiać. Dlaczego tematem tych rozmów nie miałaby być nauka? Bo zbyt skomplikowana? Bo nieciekawa? To nad czym pracują naukowcy nie jest oderwane od rzeczywistości. Nie funkcjonuje w jakimś innym świecie. Dotyczy nas wszystkich, bo rozwiązuje nasze problemy". Ogólnie biorąc, wiedzieć warto - do Katowic mam "rzut beretem".

wtorek, 7 grudnia 2010

A to ci projekt ...

Podobne pytanie, jak to sformułowane powyżej sam sobie zadałem ostatnio. Nie, żebym nie wiedział czym projekt edukacyjny jest. Bardziej, by się dowiedzieć czym jest w definicji MEN. Na razie przeglądam sobie to i owo myśląc sobie, że to całkiem fajna rzecz być może. Wygląda bowiem na to, że takowym projektem może być każde sensowne działanie, o ile zostanie przeprowadzone w sposób zespołowy oraz należycie zaprezentowane. Jak będzie z tym w praktyce, zobaczymy.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Remedium?

Ściągam właśnie sobie wystąpienie pana Robinsona. Warto wiedzieć, że na stronach TED można sobie pobrać każde z zarejestrowanych tam przemówień. Trochę to może wprawdzie potrwać, jeżeli wybierze się lepszą jakość filmu - ale co tam, jakoś to przeboleję. Tymczasem aby umilić sobie ściąganie zapraszam na film:
Zrealizowany on został w jednej z irlandzkich komputerowych świetlic. Nie wiem tutaj czy prawidłowo tłumaczę computer clubhouse, lecz mniejsza z tym.

Ważne, że środowisko w którym się uczą dzieciaki na tym filmie chyba w jakiejś mierze odpowiada postulatom pana Robinsona. O sieci Computer Clubhouse Network już pisałem, więc nie będę się powtarzał. Zachęcam natomiast aby pomyszkować trochę wśród filmów znajdujących się na YouTube. Drugie ciekawe miejsce w sieci które odświeżyłem sobie wczoraj to strona Edukowanie przez podróżowanie poświęcona edukacji domowej w wykonaniu Anny Janickiej-Galant i jej syna, Przemka. Choć do edukacji domowej podchodzę z mieszanymi uczuciami - zajrzeć warto.

piątek, 3 grudnia 2010

Tako rzecze Ken Robinson.

I:\pappert\blendedlearning\RSA\RSAIndeks.htm
I:\pappert\blendedlearning\reimagineschools\Reimagingschool.htm
"W roku 1998 rząd Wielkiej Brytanii zaproponował mu założenie oraz poprowadzenie narodowej komisji do spraw kreatywności, edukacji i ekonomii. Komisja zebrała czołowych ludzi biznesu, szkolnictwa, naukowców i artystów. Jego raport: All Our Futures: Creativity, Culture and Education (Raport Robinsona) po opublikowaniu zdobył ogromne uznanie. The Times napisał: "Ten raport dotyczy niektórych najważniejszych kwestii, przed którymi stoi biznes XXI wieku. Każdy prezes czy dyrektor do spraw zasobów ludzkich powinien nim uderzyć w stół i domagać się działań". Wikipedia.
Kena Robinsona o którym mowa powyżej nie znałem, poznałem zaś za pośrednictwem filmu, do którego link przyszedł we wczorajszym mailu (dzięki serdeczne, Panie Leszku):
Co jeszcze ma on do powiedzenia na temat współczesnej edukacji można jeszcze posłuchać (i poczytać) w wystąpieniu zarejestrowanym na konferencji TED w lutym 2006 (wersja YouTube poniżej):
Tak czy inaczej, z tego co pan Robinson mówi jasno wynika, że nie obejdzie się bez zmian w publicznej edukacji. Co z resztą widać również w naszym ministerstwie. Mam tu na myśli te wymierne efekty trwającego Roku Odkrywania Talentów - czyli mapę.

środa, 1 grudnia 2010

Spleen 2

Coś dla poprawy nastroju:

Tutaj zaś dla przypomnienia Spleen 1.