wtorek, 28 czerwca 2011

Od czego by tu zacząć ...

I:\pappert\guideddiscovery\gwiazdygwiazdozbioryplanety\index.htm
Poniższe zdjęcie znalazłem na APODZIE:
Przedstawia ono najbardziej chyba znany asteryzm Wielkiego Wozu, autorem zaś fotografii jest Rogelio Bernar Andreo. Przyjrzyjmy się zdjęciu bliżej: Zaznaczono na nim główne gwiazdy oraz obiekty z katalogu Messiera: M 101, M 40, M 51, M 109, M 97 oraz M 108. Pierwszy z nich to galaktyka. Widać ją po lewej stronie na powiększeniu wypreparowanym z większej wersji tego zdjęcia. Drugi to układ dwóch gwiazd - przeczytamy o nim więcej w Wikipedii. Trzeci to galaktyka, która już zdążyła zagościć na tym blogu. Czwartemu możemy się przyjrzeć lepiej przy pomocy WWTeleskopu. Piątego próbowałem znaleźć w Mikroobserwatorium - nie udało się, pozostał zatem Slooh. Szósty niezbyt dobrze wypadł w Stellarium i Celestii. Nie dziwi mnie to specjalnie - Celestia to planetarium 3D natomiast Stellarium po typowej instalacji posiada jedynie podstawowy zestaw zdjęć pokazujących nieco dokładniej niektóre z obiektów głębokiego nieba. Lepiej natomiast wypadł w GoogleSky, prócz tego zlinkowałem sobie zdjęcie znalezione na NOAO. Siódmy - może niech będzie Hickson 50, jak sugeruje Andreo. Dorzućmy jeszcze czarno-białą mapę dla tych, którzy pokuszą się o próbę odszukania messierów przy pomocy Galileoskopu lub lornetki:

Sądząc po tym, co pisze Paweł Maksym w swoim przewodniku, powinno się to udać co najmniej w przypadku M 51.
A gdyby w podobny sposób podejść do Księżyca? Tym razem rozpocznijmy nieco inaczej - od kalendarza:
Da on nam przegląd, jak wygląda rozkład faz w tym miesiącu. Dorzućmy do tego jakąś mapę - najlepsza może być ta, którą zamieściłem dwa teksty poniżej. Aby się jednak nie powtarzać poniżej wrzucę mapę Heweliusza:
Pochodzi ona z Selenografii, wydanej w 1647r., nic dziwnego zatem że troszkę jest pomięta. Jeżeli komuś to przeszkadza - dobrze, niech będzie ta. Używając teraz programów o których wspomniałem wcześniej można się teraz pokusić o opis księżycowej powierzchni w oparciu o efekty wirtualnych i realnych eksploracji chociażby przy pomocy lornetki czy Galileoskopu. Przypomnę też, że jest cały czas dostępne Mikroobserwatorium. Jak prezentuje się w nim Księżyc widać poniżej:
Dla przypomnienia - warto poszukać również innych zdjęć w archiwum.
A może tak polecieć w stronę Srebrnego Globu:

Jeżeli komuś nie odpowiada futuryzm widocznej powyżej DG4 zawsze pozostaje AMSO albo NASSP. Warto też przy tym pamiętać, że Orbiter przy pomocy którego można robić podobne symulacje chociaż wygląda na pierwszy rzut oka jak gra grą nie jest. Jest natomiast narzędziem, przy pomocy którego można wygenerować szereg atrakcyjnych zrzutów ekranu, nagrać film pod YouTube czy też wykorzystać do tworzenia prezentacji takich jak ta.
I tak się można bawić. Pytanie tylko, po co? Pierwszy z opisanych powyżej przykładów, "przegląd Wielkiego Wozu" był swoistym amatorskim projektem, którego celem (jak się domyślam z tekstu autora) był test optyki sprzętu obserwacyjnego. W efekcie powstało o tyle nietypowe zdjęcie, że obejmuje ono z jednej strony dosyć spory obszar nieba z drugiej zaś jest wystarczająco szczegółowe by pokusić się o odszukanie na nim konkretnych obiektów. Jak pisze Andreo: "I personally had a lot of fun doing things like finding Hickson 50 (it is there, just not an easy catch, and when you find it, it's just a blur!) and other objects (lots of cool NGCs and a few popular Messiers of course). I hope you enjoy it!". Czytając jego słowa, zacząłem się zastanawiać jak można przekształcić podobną rozrywkę w projekt edukacyjny. Potem zacząłem się bawić, wyszukując pod widoczne na zdjęciu obiekty czy to hiperłącza prowadzące do różnych miejsc w sieci, czy też programy pozwalające "przyjrzeć się" zdjęciu bliżej. Na szybko wykonałem podobny zabieg z tematem "Księżyc". Tak oto wokół czegoś, co wydaje się znane i "oklepane" jak Wielki Wóz lub Księżyc stworzyły mi się nagle zalążki całkiem ciekawych, edukacyjnych projektów. Gdyby je wykorzystać w rzeczywistości szkolnej - cóż, być może powstałoby coś więcej niż rutynowa prezentacja stworzona według schematu "skopiuj i wklej" stosowanego przy tworzeniu większości prac szkolnych. Wiem o czym piszę - w końcu dwoje dzieci mam;) Myślę też, że szczególnie wdzięcznym polem na zastosowanie podobnej procedury może być praca nad projektem gimnazjalnym, gdzie przynajmniej teoretycznie dopuszczalna jest swoboda w wyborze tematów oraz środków do ich prezentacji. A gdyby jeszcze pokusić się o więcej? Powiedzmy, dać uczniowi swobodę w wyborze formy wypowiedzi w różnych innych kontekstach? Pozwolić, aby zamiast przepisywać podręcznik do ćwiczeń mógł wykonać prezentację lub filmik umieszczony w sieci? Dać swobodę w wyborze narzędzi informatycznych? W końcu zawsze można wykonać serię zrzutów ekranów, potem zaś "skleić" je w pdf umieszczony na Slideshare lub w filmik zamieszczony na YouTube. O czymś takim jak Scratch nie śmiem nawet marzyć. Rzecz jasna, nie każdy by z takiej możliwości korzystał. Chodzi mi tylko oto, by miał swobodę wyboru. Czytam jeszcze tego posta i widzę, że chyba się rozpędziłem. Cóż, nie ma się co dziwić bowiem Toruń już niebawem.

Spójrz mi w oczy ...

I:\outdoordisk\salus2010\Salus2010indeks.htm Gdzieś pomiędzy Katowicami a Toruniem odświeżyłem sobie znajomość z Kryształową Czaszką. Co kryje się w jej oczodołach? Fragmenty starych wspomnień, czy coś więcej?
Nie zdradzę tej tajemnicy. Jedyne, do czego mogę zachęcić to podążenie śladem towarzyszącej czaszce listy: Chapoyan Temple, Idols, Quetzalcoatl, Teotihuacan, Boulder Run, Theodolite, Excavation, Hieroglyphs, Egyptian Tomb, The Ark, Elephas Maximus Indicus, Villagers, River Stones, Booby Trap, Sankara Stones, The Knight's Shield, Rosetta Stone, The Treasury, The Grail Challenge, Crystal Skulls, Chauchilla Cemetery, Kukulcan, El Castillo, Adventure Hero. Wskazówkami niech będą te teksty oraz towarzyszące temu postowi etykiety. Lub któryś z filmów, do wyboru.

niedziela, 26 czerwca 2011

Dzień po ...

I:\outdoordisk\salus2011\Salus2011indeks.htm
Od Minerały z warsztatów dla Salus Int. 2011 06 25
Udało mi się chyba odespać większość wczorajszego zmęczenia. Wczoraj mieliśmy warsztaty dla "Salus International". Odbywały się one w ramach pikniku rodzinnego, tym razem połączonego z dwudziestoleciem firmy. Zdecydowaliśmy się na konwencję "Akademii młodego odkrywcy" podobną swym charakterem do tej w jakiej działają "Kluby młodych odkrywców". Niestety, ponieważ nie dotarły do mnie jeszcze wszystkie zdjęcia zdecydowałem się umieścić w tym tekście wyłącznie te, które przedstawiają minerały i skamieniałości znajdujący się na stanowisku "Zwykły kamień, czy coś więcej". Gdy już będziemy mieć cały materiał zdjęciowy prawdopodobnie przeredagujemy jeszcze ten post. O przygotowaniach do tych warsztatów wspomniałem w tekstach: Dzień przed, Za dwa dni impreza, Aż łza się w oku kręci, Odliczanie.
Update 3 lipca 2011:
Hania dostarczyła nam zdjęcia, które wykonała w trakcie imprezy. Zmontowałem je szybko w album który zamieszczam poniżej:

View more presentations from JacekKupras
Myślę, że dobrze one oddają charakter tegorocznej imprezy.

piątek, 24 czerwca 2011

Dzień przed ...

I:\outdoordisk\salus2011\mikroworld\microworldindeks.htm
Niestety, nie będziemy w stanie jutro pobawić się tym programem:
Znalazłem go dzisiaj, przy okazji panicznych poszukiwań w sieci potrzebnych mi pdf-ów. Nie będę w stanie użyć go jutro, nic jednak nie stoi na przeszkodzie aby wrócić do niego później. Niestety, sam projekt jak widzę się skomercjalizował. Wersja demo do pobrania jest tutaj. Na szczęście, jak widzę, są tam również wcześniejsze wersje nie posiadające ograniczeń - nie licząc rzecz jasna dość restrykcyjnej licencji umożliwiających praktycznie wyłącznie ich domowe zastosowanie. Znajduję jeszcze link do symulacji stworzonych przez użytkowników. Have fun!
Pora na mapę Księżyca:
Powstaje ona na podstawie mapy znajdującej się na Wikipedii. Obie będą stanowić zestaw towarzyszący Galileoskopowi. Myślę, że lepsze to tematycznie niż płytki z "kompaktowego kosmosu" którymi bawiliśmy się w środę. Testujemy to wszystko jeszcze na ogródku: jeżeli mapa znajduje się pomiędzy 15 a 21 metrami od Galileoskopu z jej przeczytaniem nie powinno być specjalnego problemu. Rzecz jasna po środowych problemach Barlow wylądował wcześniej w szafie. Czy brać mylarową folię by ewentualnie popatrzeć na Słońce? Gdy piszę ten tekst (16) właśnie zanosi się na deszcz. Jutro o tej porze może być podobnie. Jak widzę, nie ma też jakichś spektakularnych plam, a zatem folia spokojnie może chyba zostać w domu. Podobny los spotyka Feniksa. Choć w swoim czasie sprawił nam sporo radości i mógłby służyć do demonstracji napędu odrzutowego to niezbyt dobrze sprawdza się przy zrzucaniu z wysokości 3 metrów. Próbuję mu jeszcze dać szansę sprawdzając jak sobie poradzi w roli poduszkowca. Nic z tego - patent z płytką CD sprawdza się o wiele lepiej. Wypada zatem po raz kolejny rzec Feniksowi "cześć":
Pora na mikroskop. Zdumiewa mnie jak bardzo elektronika przegrywa z okiem. Fakt, okular który posiadam mógłby być nieco lepszy. Tak prezentuje się litera "s" oraz "pazury Orła" na dwugroszowej monecie: Fotografuję je w świetle odbitym, stosując jak najmniejsze powiększenie. Ten sam obraz oglądany gołym okiem prezentuje się o całe niebo lepiej. Na szybko jeszcze kalkuluję ryzyko związane z zabraniem komputera: obecność wody na stoliku, konieczność szybkiej ewakuacji sprzętu w trakcie deszczu, konieczność wymiany całego toru optycznego przy przejściach z kamerki na obserwacje gołym okiem, konieczność zmiany nasadki na kondensorze, małe dzieciaki które będą brać udział w zajęciach - chyba jest tego zbyt wiele. Gdybym jeszcze miał netbooka - niestety w grę wchodzi jedynie duży laptop albo komputer stacjonarny. Wygląda zatem na to że tym razem kompy zostaną w domu. Skoro już jednak otarłem się o temat mikrofotografowania, zachęcam do odwiedzenia stron wymienionych poniżej:
The Micropolitan Museum: prawdziwa skarbnica zdjęć pochodzących z mikroświata której kuratorem jest Wim van Egmond.
Pond Life Identification Kit: krótki przewodnik po mikroświecie stawu, strona należy do Microscopy UK.
Wieczorem jeszcze wydruki: Elektrycznego żurawia oraz Fasolki. Oba pochodzą z EuHou, konkretnie z Fizyki dla małych i dużych. Dlaczego takich ćwiczeń nie ma w szkole - nie wiem. Wiem że syn w pierwszym roku fizyki w gimnazjum miał eksperymentów pięć.

czwartek, 23 czerwca 2011

WWT Ambassadors - promocji nadszedł czas:)

I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\promotion.htm
Obserwuję właśnie efekty akcji akcji informacyjnej, dotyczącej programu Ambasadorzy WorldWide Telescope której się podjęli wspólnie Leszek Mankiewicz wraz z Jankiem Pomiernym. Aktualnie informacje ukazały się na portalach: Hands-On Universe Polska, Astronomia.pl, Kosmonauta.net, Dziennik Internautów, Gwiezdne Wrota, Polska Agencja Prasowa, EduNews, Interklasie. Siłą rzeczy wiąże się to ze zwiększonym ruchem na tym blogu. Przypomnę zatem, że możliwości wykorzystania WWT w szkole opisałem w tekście Co słychać u WWT Ambasadorów dziś.

środa, 22 czerwca 2011

Za dwa dni impreza

Co nagle to po diable. Ze zdjęć, które zrobiłem dzisiaj z okazji przygotowań do sobotniej imprezy wyszło tylko jedno:
Przedstawia ono koniec stopy Muchy domowej, wykonałem zaś je przy okazji testowania kamerki podłączonej do mikroskopu. Niezły szpon:) Warto też zwrócić uwagę na widoczną chyba przylgę, dzięki której owad może poruszać się po prawie gładkich powierzchniach. Powiększenia, mówiąc szczerze nie pamiętam - w końcu nie o nie chodziło lecz właśnie o test kamerki.
Plankton: potrzebny będzie pod zajęcia z mikroskopem. Rzecz jasna, był w każdym "bajorze" które odwiedziliśmy z Pawłem, lecz taki jaki jest mi potrzebny, z dużą ilością rozwielitek znalazł się tylko w jednej kałuży. Cóż, jak na parę godzin łażenia zaiste odkrycie wielkie:)
Galileoskop: przy powiększeniu 25x płyta z "kompaktowego kosmosu" daje się odczytać z odległości 20m. Drażni mnie zachowanie się plastikowej, czarnej obudowy na Słońcu. Upał powoduje, że w konfiguracji z soczewką Barlowa praktycznie nie da się ustawić ostrości. Po prostu tubus okularu chodzi skokowo. Pozostaje jeszcze przygotować jakieś wydruki dla dzieciaków, które będą musiały odczytać. Jeszcze dla przypomnienia linki: angielska strona projektu oraz polskie materiały na EuHou.
Prosty model silnika elektrycznego w/g recepty [pdf] z EuHou: wszystko działa bez zarzutu, nic dodać nic ująć. Bawiliśmy się modelem silnika nr. 3. Wszystko dokładnie tak, jak w pdf'ie.

wtorek, 21 czerwca 2011

System at work ...

I:\pappert\blendedlearning\RSA\RSAIndeks.htm
Dla przypomnienia, tak rzecze Robinson Ken:
Co zatem mamy (uwaga! podane przykłady choć screeny odnoszą się do konkretnych placówek są wyłącznie ilustracjami. Wybrałem je w oparciu o pobieżny ogląd, jaki miałem w sieci nie wgłębiając się specjalnie w ich charakter) :
1. Poziom pierwszy:
Powyższy filmik pochodzi ze strony Dwujęzycznej Szkoły Podstawowej "Atut" z Wrocławia. Warto zwrócić uwagę na wartości, na które kładzie się nacisk w procesie kształcenia i wychowania. Chociaż placówka rzecz jasna realizuje ministerialną podstawę programową, bynajmniej się tym specjalnie nie chwali. Ot tak, proforma, napomykają o tym. Chwalą się natomiast zgodnością nauczania ze standardami IBO. Wysokość czesnego sprawdźcie sobie sami.
Nacisk na: kreatywność, umiejętność pracy w zespole, dociekliwość, kluczową rolę odgrywają międzynarodowe standardy.
2. Poziom drugi:

Tutaj na myśl przychodzi mi jedna ze szkół, które znalazłem na mapie Szkół Odkrywania Talentów. Na powyższym screenie widać to, czym się chwalą. Czesne w granicach sześćset parędziesiąt złotych miesięcznie.
3. Poziom trzeci: publiczne placówki "z aspiracjami", o dobrej, lokalnej reputacji. Głównym punktem odniesienia jest podstawa programowa oraz średnia ocen. Nauczyciele starają się jak najlepiej wywiązywać ze swoich obowiązków - rozumieją je jednak jako realizację programu. Mało jest postaw indywidualistycznych czy prób realizacji programów autorskich. Nawet świetny, renomowany projekt edukacyjny może w tych placówkach "polec" o ile nie jest zatwierdzony przez kuratorium lub ministerstwo. Występują pozory partnerskich relacji z rodzicami, choć szkoła stara się być przyjazną. Dla dzieci o uzdolnieniach odbiegających od przeciętnej taka szkoła może być środowiskiem toksycznym. Ze względu na niż demograficzny tendencje do utrzymania klas na jak najwyższym liczbowo poziomie rzędu 25-29 uczniów "na wszelki wypadek".
4. Poziom czwarty: szara strefa. Większość polskich szkół publicznych. Brak jakichkolwiek obiektywnych mechanizmów ewaluacji uniemożliwia ich jednoznaczną ocenę. Jeżeli ktoś się jednak ze mną nie zgadza i wierzy że ewaluacja w publicznym szkolnictwie istnieje, polecam tekst o tym, jak ona wygląda znaleziony na blogu prof. Bogusława Śliwerskiego. Są rzecz jasna w takich szkołach nauczyciele-pasjonaci, realizujący świetne programy. Najczęściej jednak spotykają się oni z reakcją dyrekcji typu: "dajemy Panu/Pani pełną swobodę i zero środków". Oczywiście liczy się przede wszystkim realizacja podstawy programowej oraz średnia ocen na egzaminach.
5. Poziom piąty: patologia. Szkoły z niedouczoną, zakompleksioną kadrą stosującą anachroniczne metody wychowawcze. Toksyczne środowisko zarówno dla uczniów jak i młodych nauczycieli, którym przyjdzie w takiej placówce pracować. Prędzej czy później zdemoralizują się, wypalą, najczęściej zaś jedno i drugie.
Pozostają jeszcze: różne typy edukacji nieformalnej oraz edukacja domowa. Tutaj jednak ciężko jest o próbę jakichkolwiek uogólnień. Zbyt różnorodne są bowiem te środowiska.
Na koniec mam jeszcze krótki film:
Oglądając go, zastanawiam się jaki typ szkoły mógł skończyć ten całkiem sympatyczny, młody człowiek. Nie mam tu na myśli jego wykształcenia lecz raczej klimat w którym się to kształcenie odbywało, rozwijanie aspiracji, marzeń czy ambicji. Jego bohater potrafi ciężko pracować i przynajmniej dla mnie jest jak najbardziej sympatyczną postacią. Kto wie, być może mówią już w pracy do niego "Panie Kierowniku?"

sobota, 18 czerwca 2011

Chciałoby się wielkich rzeczy ...

Zdolności, zainteresowania, możliwości poszczególnych uczniów są różne. Różnym dzieciom potrzebne są różne drogi edukacyjne. Misją szkoły jest pomoc wszystkim dzieciom w rozwoju ich talentów i umiejętności." - pisze minister Katarzyna Hall na stronie internetowej Roku Odkrywania Talentów 2010/2011. Jak realizacja tej misji wypada w praktyce? Przyglądam się właśnie mapie zawierającej szkoły, które otrzymały tytuł Odkrywców Talentów:

Aby się znaleźć na tej mapie, szkoła powinna była spełnić kryteria wyszczególnione w regulaminie: Pozwoliłem tu sobie wkleić jego najbardziej istotną część, warto przeczytać jednak ten dokument w całości. Pozostaje pogratulować tym wszystkim pedagogom-pasjonatom, których wysiłek został doceniony. Osobne gratulacje należą się dyrektorom wyróżnionych szkół - to oni mają ogromny wpływ na warunki w jakich przychodzi pracować ich kadrze. Niepokoi mnie jednak trochę fakt, co z pozostałymi szkołami? Uwzględniając bowiem, że w przeciętnym kilkudziesięciotysięcznym mieście potrafi być około 30 podstawówek, 20 gimnazjów o pozostałych typach szkół już nie wspominając, trochę mnie zastanawia fakt, że największa liczba na mapie to 135 w skali województwa. Czemu tak mało? Szukając odpowiedzi zaglądam sobie na blog profesora Bogusława Śliwerskiego. Zachęcam was do tego samego, tu tylko zacytuję jeden ze znalezionych tam "smaczków" dotyczący badań prof. Haliny Sowińskiej:
"W świetle wyników przeprowadzonych w ponad stu szkołach badań nad ich przestrzenią edukacyjną okazało się, że jest ona kulturowo i duchowo uboga, brakuje w niej troski o wizję dziecka. Jak relacjonowała to poznańska profesor - nauczyciele wczesnej edukacji kierują się w wyborze programów i podręczników szkolnych rutyną lub względami materialnymi. Od 11 lat realizują te same programy, nie modyfikują ich nawet. Z badań poznańskiej pedagog wynika, że ponad 50% dzieci ma poczucie, że nauczyciel nie akceptuje ich prawa do odmiennego pglądu, zaś 20% jest publicznie poniżanych przez swoją wychowawczynię. Jakie zatem preferowane są przez nayczycielki wczesnej edukacji style kierowania klasą szkolną? Niestety, przeważają te najbardziej niekorzystne dla rozwoju dzieci, a więc styl niekonsekwentny (35%) i życzliwie autokratyczny (35%). Styl partnersko-wyzwalający stosuje 16% nauczycielek. Jak dodamy, że styl restrykcyjne przejawia 14% wychowawców, to nie ma się co dziwić temu, że szkoła staje się środowiskiem blokującym lub opóźniającym rozwój dziecka. Naturalność i zaangażowanie przejawia ono zatem poza szkołą."
Cytat pochodzi on z tekstu poświęconego debacie na temat edukacji wczesnoszkolnej której organizatorem była Katedra Wczesnej Edukacji w Uniwersytecie Warmińsko- Mazurskim w Olsztynie. Jak to wygląda na innych szczeblach edukacji? Najlepiej poszukajcie sobie sami. Tutaj opiszę tylko jedną ciekawostkę z własnego podwórka. Na początku tego roku szkolnego w jednym ze znajomych gimnazjum przekazaliśmy dyrekcji informacje umożliwiające: uatrakcyjnienie zajęć z nauk przyrodniczych (wprowadzenie eksperymentów opracowanych w sieci Klubów Młodych Odkrywców) oraz podniesienie kwalifikacji nauczycieli poprzez możliwość udziału w ciekawych szkoleniach których koordynatorem jest EuHou. Rzecz jasna, zostaliśmy wysłuchani życzliwie i z uwagą. Rzecz jasna, efekty owego wysłuchania były żadne, choć zwróciliśmy uwagę, że przy odpowiedniej organizacji proponowanych przez nas projektów ich koszt jest niewielki:) Chyba zapomnieliśmy wspomnieć, że to co proponujemy jest rekomendowane przez MEN. Szkoła, z której dyrekcją rozmawialiśmy nie jest zła. Posiada swoją tradycję i jest postrzegana w środowisku lokalnym jako jedna z lepszych. Może być nawet postrzegana jako pewien model, choć do sąsiedniej placówki która znalazła się na powyższej mapie jednak jej trochę brakuje. A jak wygląda sytuacja w szkołach ewidentnie złych?
No dobra, znów się rozpisałem. Przy okazji, śledząc komentarze towarzyszące tekstom na blogu prof. Śliwerskiego trafiłem na blog Głos rodzica (i byłego nauczyciela, Wiesława Mariańskiego). Polecam szczególnie teksty Szkoła w okopach. Każdemu rodzicowi powinny one dać nieco do myślenia.

piątek, 17 czerwca 2011

Władca mrówek

I:\pappert\przyroda\Przyrodaindeks.htm
Na film poświęcony Edwardowi Osborne Wilsonowi trafiłem przypadkiem. Po prostu przeglądałem należący do PBS serwis NOVA, ten sam który jest jednym z partnerów projektu WorldWide Telescope Ambassadors. Przykładem może być ta strona, zawierająca materiały powiązane z seansem Pył i my. Wracając jednak do filmu - znalazłem w nim wzmiankę o projekcie Encyclopedia of Life. Myślę, że ze względu na skalę przedsięwzięcia warto o nim wiedzieć. Poniżej zamieszczam jedną z poświęconych mu prezentacji:
Jest ona przewodnikiem po zasobach EOL. Pochodzi ona ze strony EOL Learning + Education.
Na koniec jeszcze - materiały korespondujące z tym postem są oznaczone na tym blogu etykietą HandsOnLife. I to by było chyba na dziś tyle.

czwartek, 16 czerwca 2011

Księżyc nad Miechowicami

Tak sobie myślę po wczorajszym dniu, że chociaż transmisje internetowe mają swoją wartość, to jednak nocne wyjście na obserwacje nawet z takim sprzętem jak nasz dostarcza zupełnie innych jakościowo wrażeń.Niestety, nie udało nam się uchwycić na zdjęciach fazy "czerwonego Księżyca", którą widać w poprzednim poście. Kiedy wyszliśmy na obserwacje zaraz po wschodzie Księżyca, był on ledwie widoczny nad nieco zamglonym horyzontem. Znalazłem natomiast grafikę wyjaśniającą skąd bierze się czerwona poświata Księżyca w trakcie zaćmienia:
Wyszperałem ją w angielskiej Wikipedii, podobnie jak poniższą, przedstawiającą widok Księżycowej powierzchni w trakcie trwania zjawiska:
Niestety, nie udało się uchwycić tego na żadnym ze znanych mi programów których używam do bawienia się symulacjami.
Następna okazja do obserwacji zaćmienia Księżyca przydarzy się 28 września 2015r. Rozpocznie się ono o 00:10 czasu UTC. Mam tu na myśli zaćmienie całkowite, widoczne przez cały okres trwania na obszarze naszego kraju. Wcześniej mieć będzie miejsce parę podobnych zjawisk. Poniżej uchwyciłem jedno z nich przy pomocy Stellarium:
Niestety, to zaćmienie całkowite nie będzie możliwe do obserwacji przez cały czas jego trwania. Szczegółów można się dowiedzieć z Wikipedii.

środa, 15 czerwca 2011

Księżyc nad Cyprem

Tak wygląda Księżyc widziany z Cypru dzięki transmisji ze Slooha. Jeżeli zatem nie chcesz przegapić zaćmienia, po prostu kliknij w podany wcześniej link. Najlepiej jednak wyjść na zewnątrz - o ile rzecz jasna pogoda dopisuje:)

wtorek, 14 czerwca 2011

Penumbra

I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\przechowalnia\PrzechowalniaIndeks.htm
Dane nam było w tym roku Słońca zaćmienie, jutro nam dane będzie zaćmienie Księżyca. Najlepiej rzecz jasna oglądać to zjawisko na żywo, gdyby pogoda nie dopisała jest chociażby Slooh:

Sponsorem transmisji są Transformery których alternatywna wersja misji Apollo 11 właśnie wchodzi do kin. Polecam trailer - film niekoniecznie, no chyba że ktoś lubi takie produkcje.
Myślałem że pokażę zaćmienie na WWTeleskopie od którego nowej wersji zaczerpnąłem tytuł posta - niestety okazało się że takiej opcji nie ma. Szkoda, pozostaje mi zatem sięgnąć po Celestię. Dla chcących pobawić się geometrią zaćmienia:
Po uruchomieniu programu należy podzielić go na dwa pionowe okna przy pomocy menu Widok albo na skróty naciskając kombinację klawiszy Ctrl oraz U. Następnie w lewym oknie ustawiamy widok Księżyca klikając najpierw na obszarze tego okna potem zaś w ten link, analogicznie w prawym oknie ustawiamy widok Ziemi i Słońca klikając tutaj. Potem możemy dowolnie przyspieszać, zwalniać i zmieniać bieg czasu. Dla przypomnienia, klawiszologia to: L, K, J oraz spacja jeżeli chcemy by czas się zatrzymał. W Celestii jest to możliwe, w prawdziwym życiu niestety nie. No dobra, na dziś wystarczy pora wracać do półcienia.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Vademecum WorldWide Telescope - cz.2

I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\mated.htm
Oto dalsza część krótkiego poradnika Tour Do's and Don'ts pochodząca ze strony WWT Telescope Ambassadors Program . Zawiera on najważniejsze wytyczne jakie należy wziąć pod uwagę podczas tworzenia seansów w celach edukacyjnych. Część pierwsza dotyczyła ogólnych porad - które można przeczytać w poście "Vademecum WorldWide Telescope cz.1" Część druga dotyczyć będzie tematu:



Opowiadając swoją historię

  • Pamiętaj, że może się okazać, że aby stworzyć seans, który Cie zadowoli, kilkakrotnie będziesz poprawiał slajdy w oparciu o swój scenariusz
  • Utrzymuj scenariusz/seans na tyle krótki jak tylko jest to możliwe – od 5 do 6 minut. Wtedy seans przebiega sprawnie i szybko
  • Wprowadź narrację i muzykę wybraną do swojego seansu - narracja wciąga widza a dobrze dobrana muzyka może zapewnić odpowiednią atmosferę odbioru
  • Nadaj poszczególnym slajdom etykiety i aktualizuj miniatury slajdów, dzięki czemu będziesz mógł łatwo sprawdzić, w którym momencie swojego seansu/scenariusza jesteś
  • Wpisuj tekst na ekranie slajdu, aby:
  1. Nadać cechy i etykiety obrazu
  2. Sformułować kluczowe słowa w narracji
  3. Dołączyć ekstra ciekawostki bądź informacje, których nie zawarłeś w narracji (np. krótkie notatki o skali, odległości i czasie)
  4. Dołączyć linki i np. źródła grafik
Czego nie robić:
  • Nie przedstawiaj zbyt wielu informacji w jednym seansie. Zawsze możesz zapisać dodatkowy materiał z nawiązaniu do poprzedniego seansu
  • Nie umieszczaj zbyt wiele dodatkowego teksu, kiedy narracja jest w tle. Jeśli chcesz, aby widz mógł spojrzeć bądź przeczytać coś na ekranie, daj na tyle długi czas wyświetlania danego slajdu, aby oglądający mógł przyswoić wszystkie zamieszczone informacje – czy to w postaci obrazu czy tekstu

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Zawieszamy się ... chwilowo

I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\mated\wwthighschool\marshist.htm
Zanim to jednak nastąpi - Paweł przeprosił się z Lego Digital Designerem - też chwilowo;) Mam jednak dzięki temu pretekst aby przypomnieć to narzędzie - bardzo fajne, jeżeli chodzi o pierwszy kontakt z grafiką 3D. Co zabawne, nie nastąpiło to w efekcie powrotu sentymentu do "legosów" lecz Ceebota który ponownie u nas na fali jest. Faktycznie, fajnie by było móc "ożywić" w tamtym środowisku wirtualne modele z Lego. Niestety, będziemy musieli obejść się smakiem - filtry, które by mogły to umożliwić nie istnieją. Wracając jeszcze na chwilę do ostatniego tekstu, rozpisałem się potwornie na temat Ambasadorów WorldWide Telescope aby uporządkować w jednym miejscu informacje na temat naszej wersji tego programu. Zapewne jeszcze ten tekst przeredaguję, być może też przekształcę w prezentację. Tak naprawdę pisałem go bowiem pod warsztaty w Toruniu.
Do mniej więcej przełomu czerca-lipca planujemy przerwę w blogowaniu.

View more presentations from JacekKupras
Będziemy co najwyżej przerabiać stare teksty na pdf-y, złapałem się bowiem na tym że sporo pomysłów zawartych na blogu nie ma "twardych", papierowych kopii. A tymczasem, nim się pożegnamy, zapraszam do posłuchania Charlesa Elachi. Facet ma całkiem sporo sensownych rzeczy do powiedzenia:
Dla "nieanglojęzycznych" wersja z napisami jest tu. Tu chciałbym jeszcze odesłać do pożegnania Emily ze Spiritem. Z Phoenixem na tym blogu żegnałem się tutaj. Skoro o Marsie już mowa, to na YouTube znalazł się paradokument Mars Rising:
Temu podzielonemu na 6 odcinków filmowi towarzyszy strona, gdzie znajdują się między innymi materiały edukacyjne dedykowane filmowi oraz parę nawiązujących do filmu prostych edukacyjnych gier, w tym Rover XPL który można zainstalować na komputerze: Gra ma charakter strategiczny i jak twierdzą jej autorzy toczy się w scenerii odtworzonej na podstawie zdjęć satelitarnych oraz uzyskanych w ramach misji marsjańskich łazików. Po instalacji logujemy się i możemy kooperować lub współzawodniczyć z innymi graczami w dokonywaniu kolejnych odkryć. Zapowiada się zatem ciekawie i mam nadzieję że nie będzie to pomyłka podobna do tej z Hyperkatem który się zapowiadał ciekawie również.
Na kolejny z serwisów trafiłem za pośrednictwem Jean-Marc'a Perreault. Dla przypomnienia - to ten kanadyjski nauczyciel który dla dzieciaków wybudował mały symulator lotów kosmicznych oparty na Orbiterze. Na swojej stronie rekomenduje on serwis Night Sky Network: Sponsorowany przez wytwórcę kamer CCD, firmę Mallincam serwis ten umożliwia użytkownikom transmisję oraz oglądanie obrazów z kamer podpiętych do ich teleskopów. Bardzo ciekawa sprawa i unikalny sposób na obserwację Kosmosu. Niestety, nie byłem w stanie przyjrzeć się jak to działa - kiedy łączyłem się z serwisem transmisje były offline.
No i wreszcie na sam koniec - od jutra startuje serwis http://www.niebokopernika.pl/ a wraz z nim program liczenia gwiazd w efekcie którego ma powstać ogólnopolska mapa najlepszych miejsc do obserwacji. Po szczegóły odsyłam na Facebook, tu tylko dodam że dla uczestników akcji przewidziano do rozdania pulę darmowych wejściówek.

niedziela, 5 czerwca 2011

Co słychać u WWT Ambasadorów dziś ...

I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\przechowalnia\PrzechowalniaIndeks.htm

Na filmie powyżej widać Jonathana Fay'a w trakcie demonstracji WorldWide Telescope na konferencji MIX 11. Natomiast miniaturka zdjęcia obok pochodzi z artykułu, który ukazał się w Harvard Gazette na temat aktualnego stanu programu WorldWideTelescope Ambassadors. W największym możliwym skrócie: Amerykanie przeprowadzili pilotaże w dwóch szkołach którymi objęto około 500 dzieciaków. Szkołami tymi są: Clarke Middle School oraz Prospect Hill Academy. Właśnie przed chwilą zajrzałem na konto Ambasadorów znajdujące się na YouTube. Znalazłem tam krótki filmik podsumowujący pilotaż który miał miejsce w Clarke Middle School:

Zwróćcie uwagę na reakcję dzieciaków na postawione pod koniec filmiku pytanie, czy podobało im się samodzielne tworzenie seansów. Dodatkowo miały miejsce warsztaty w trakcie takich imprez jak Cambridge Science Festival czy też North East Astronomy Forum. A jak to wygląda u nas? Przede wszystkim, dzięki bardzo życzliwej postawie profesora Lecha Mankiewicza powstała poświęcona WWTA sekcja na EuHou. Znajdują się na niej przetłumaczone kluczowe materiały ułatwiające zarówno instalację polskiego interfejsu jak i samo posługiwanie się programem ze szczególnym uwzględnieniem tworzenia seansów. Projektem zainteresowało się również Młodzieżowe Obserwatorium Astronomiczne w Niepołomicach.

Niebawem również odbędzie się pierwsza prezentacja WWT w szerszym gronie. Planujemy warsztaty w trakcie XVIII Zjazdu Polskiego Stowarzyszenia Nauk Przyrodniczych w Toruniu. Jeżeli nic się nie zmieni, to będą mieć one miejsce w sobotę o godzinie 11:30. Liczymy też, że dzięki tym warsztatom uda się pozyskać nauczycieli do przeprowadzenia pilotażowych zajęć w możliwie podobnym stylu w jakim robią to Amerykanie, rzecz jasna przy uwzględnieniu specyfiki nauczania uwzględniającej naszą podstawę programową. Tutaj rodzi się zresztą pytanie, gdzie właściwie WWT można wykorzystać. Nie będąc zawodowym nauczycielem nie chcę się podejmować odpowiedzi na ten temat. Musiałbym wcześniej przejrzeć podstawy programowe, a nie mam za bardzo na to czasu ani chęci. Niemniej pozwolę sobie zamieścić parę ogólnych pomysłów poniżej:
Plastyka: Umieściłem ją na pierwszym miejscu dlatego, że jutro mam rozmowę na temat ewentualnego pilotażu w jednej ze świetlic funkcjonujących przy szkołach podstawowych w Bytomiu.
WWT można wykorzystać jako program do wyświetlania pięknych, kosmicznych zdjęć mogących być inspiracją do zajęć plastycznych typu "Piękno Wszechświata", w trakcie których dzieci inspirowane przez obrazy wyświetlane na monitorach komputerów tworzą prace plastyczne podobne do tych:
Kosmos W Pracach Plastycznych Dzieci
View more presentations from JacekKupras
Można również odwrócić ten proces, skanując lub fotografując wykonane przez dzieci prace a następnie przenosząc je do seansów WWT co nada im zupełnie nową, multimedialną jakość. W przypadku plastyki koniecznie trzeba podkreślić łatwość posługiwania się WorldWide Teleskopem, umożliwiającą po minimalnym szkoleniu (powiedzmy 0.5h) użycie go przez nauczyciela posiadającego minimalne przeszkolenie informatyczne.
Fizyka: to naturalny obszar zastosowań WWT jako narzędzia do wyświetlania i tworzenia prezentacji o tematyce astronomicznej.
Powyższy slajd pochodzi z jednego z seansów wbudowanych w WWT, poświęconego centrum Drogi Mlecznej.
Geografia: dzięki możliwości wyświetlania trójwymiarowej powierzchni Ziemi przy pomocy WWT można tworzyć dowolne prezentacje na temat morfologii powierzchni naszej planety.
Powyższy slajd pochodzi z prezentacji poświęconej "Koronie Ziemi". Można również pokusić się o tworzenie prezentacji podobnych do filmu znalezionego przeze mnie na FaceBook'u:

Został on zrealizowany z pokładu wahadłowca i opowiada o miejscach, które przykuwają szczególną uwagę astronautów ze względu chociażby na swoje piękno. Rzecz jasna - to subiektywny wybór twórców tego filmiku. Wybrałem go jednak ze względu na opis będący zapisem towarzyszącej filmowi narracji. Szukając inspiracji pod seanse tego typu można skorzystać z serwisu EarthObservatory:
Jak widać powyżej zawiera on całkiem spory wybór zdjęć wykonanych z orbity posegregowanych na dziesięć kategorii. To nie pomyłka - ostatnią z nich którą była teledetekcja po prostu obciąłem by zmniejszyć rozmiar zdjęcia. Warto również zwrócić uwagę na możliwość wizualizacji dziejących się w określonym czasie zjawisk, jak chociażby trzęsienia ziemi w Japonii pokazanego przy pomocy WWT poniżej:
Tu warto wspomnieć, że właśnie ukazał się dodatek umożliwiający przygotowywanie zestawów takich danych w Excelu:
Jak piszą jego autorzy, przygotowanie zestawu danych staje się przy jego pomocy bardzo proste. Wystarczy w najprostszym przypadku przygotować tabelę, zawierającą co najmniej takie kolumny jak czas oraz długość i szerokość geograficzną miejsca, gdzie wystąpiło zjawisko które chcemy pokazać. Autor filmiku pokazującego trzęsienie ziemi tego dodatku nie znał. Komentarz, który znalazłem pod filmem informował, że w celu wykonania powyższej wizualizacji posłużył się on plikiem tekstowym pochodzącym ze stron USGS, który następnie zmodyfikował tak aby był czytelny dla WWT. Tego typu modyfikacje mogą być wyzwaniem dla kolejnego pola zastosowań WWT którym jest ...
Informatyka: WWT może być tematem różnorodnych projektów informatycznych, poczynając od wykorzystania tego programu jako narzędzia do nauki tworzenia prezentacji kończąc na zaawansowanych projektach programistycznych których celem może być przykładowo stworzenie aplikacji manipulujących danymi powiązanymi z WWT zgodnie ze specyfikacją znajdującą się na stronie Microsoftu.
Przypomnę też tutaj moje proste eksperymenty z importem do WWT czy to znalezionych w sieci tekstur czy też panoram ze Stellarium.
WWT radzi sobie również całkiem dobrze z odczytem plików KML, o czym można się przekonać chociażby w tekście gdzie testowałem wczytanie do WWT przeznaczonego do GoogleEarth zbioru danych pokazujących przebieg misji Messengera. Udało nam się zdobyć również zgodę Boba Hegwood'a na wykorzystanie pod seanse WWT jego skryptów z Celestii.
Biologia: dzięki WWT łatwo możemy stworzyć prezentację pokazującą, przykładowo, trasę podróży Karola Darwina:
Wystarczy przypisać do poszczególnych punktów tej podróży odpowiednie slajdy, wzbogacając je o narrację oraz fotografie przedstawiające badane przez Darwina okazy fauny i flory.
Historia: mapy satelitarne zawarte w WWT są wystarczająco dokładne, aby tworzyć seanse poświęcone różnym obiektom o znaczeniu historycznym. Myślę, że dobrą ilustracją może być tutaj widoczna poniżej fotografia pozostałości Pompejów:
Aż prosi się, aby stała się ona przykładowo elementem seansu poświęconego kataklizmowy który spotkał to miasto w 79 roku naszej ery.
Język angielski: jak wspomniałem, mamy już kluczową dokumentację w języku polskim. Pozostaje jednak sporo anglojęzycznych materiałów towarzyszących programowi. Są one pisane z reguły popularną angielszczyzną, mogą być zatem same w sobie tematem ćwiczeń w tłumaczeniu na poziomie gimnazjum czy liceum.
Technika: nie sądzę, aby ktokolwiek się na to odważył. Przypomnę jednak projekt szkolnego planetarium znajdujący się na stronach Microsoftu:

Podobno koszt jego wykonania nie przekracza 700$. By mieć porównanie, odwiedziłem stronę EPlanetarium - firmy produkującej przenośne planetaria. Najniższa cena w znajdującym się tam cenniku wynosiła 6 720$. Czy trafi się ktoś odważny, aby przetestować użyteczność konstrukcji Microsoftu? Zobaczymy;) A przy okazji - o tym jak działają już funkcjonujące w Polsce przenośne planetaria można nieco poczytać na EuHou.

Gimnazjalne projekty edukacyjne: to potencjalnie bardzo wdzięczne pole zastosowań tego programu. Duża swoboda w doborze tematyki takich projektów stwarza pole do wykorzystania oraz przetestowania różnych narzędzi czy pomysłów pojawiających się w kręgu szczególnie anglosaskiej edukacji. Wszystko zależeć będzie rzecz jasna od kreatywnej postawy nauczycieli będących opiekunami grup tworzących takie projekty. Kto wie, może powstanie jakiś projekt poświęcony lokalizacji polskiej marsjańskiej bazy;
Edukacja nieformalna i domowa: kolejny obszar zastosowań WWT, szczególnie interesujący ze względu chociażby na swobodę w realizacji różnorodnych projektów. Nie będę tutaj wspominał o różnych stowarzyszeniach posiadających świetlice komputerowe - ten bowiem odbiorca wydaje się oczywisty. Intryguje mnie natomiast możliwość współpracy ze środowiskami powstającymi spontanicznie w sieci. Nasuwają się tutaj na myśl społeczności funkcjonujące wokół różnych forów tematycznych. Te z nich, które są w jakiś sposób skupione wokół edukacji mogą okazać się cennym partnerem, który pomaga w rozwoju projektu czy to testując już istniejące pomysły czy też rozwijając i proponując własne.
Oddzielnie chciałbym napisać parę słów o Galileo Teacher Traning Program:

Odświeżyłem sobie znajomość z tym projektem, przeglądając program warsztatów mających się odbyć w ramach niebawem mającej się odbyć konferencji GHou. Misją GTTP jest: "The GTTP goal is to create a worldwide network of "Galileo Ambassadors" by 2012. These Ambassadors will train "Galileo Teachers" in the effective use and transfer of astronomy education tools and resources into classroom science curricula." Tyle w największym skrócie. Formalnie adresowany jest on do zawodowych nauczycieli ale ... kiedy zapytałem Rosę Doran czy możliwa jest certyfikacja sesji przeprowadzonej przez "niezawodowców", odpowiedziała mi że tak. Istotne jest, aby spełnić warunki certyfikacji oraz by udowodnić, że brali w niej udział uczniowie. Tu warto wspomnieć, że GTTP wykorzystuje między innymi również oprogramowanie typu Celestia, Stellarium czy aplikacje Google. Jest zatem miejsce również na WWT. Projekt posiada również imponujący zestaw materiałów edukacyjnych liczący aktualnie około 1GB danych, jest zatem z czego korzystać przy planowaniu zajęć. To chyba na tyle - tytułem podsumowania na dziś. Rzecz jasna, dydaktyk konkretnego przedmiotu mógłby wymyślić o wiele więcej zastosowań WWT niż ja to zrobiłem w tym tekście. Czy uda nam się takich dydaktyków znaleźć - zobaczymy. Osobiście jestem dobrej myśli.
Update 16 września 2011
Dodam tu jeszcze następujące linki:
Gimnazjalny projekt edukacyjny - szanse czy zagrożenia? - na całe szczęście o głównie o szansach. Oto konkluzja: "Musimy pozwolić uczniom działać, musimy dać im przestrzeń do rozwijania ich talentów i pomysłów. Musimy dać im szansę na pokazanie swoich różnych „wcieleń”, aby nauczyli się wychodzić poza utarte schematy i przekraczać własne granice oraz pokonywać słabości. Przecież takie życie czeka ich w przyszłości.Musimy wpuścić do budynków szkolnych świeże powietrze."
Nowe przewodniki po mobilnej edukacji. Coś dla nauczycieli: "Jeśli nie wiesz, jak się zachować w jakiejś sytuacji, zachowaj się przyzwoicie - powiadał Antoni Słonimski. Prywatnie masz prawo nie przepadać np. za komórkami, podobnie jak nie musisz uwielbiać np. sosu słodko-kwaśnego. Jednak służbowo masz - niezależnie od nauczanej specjalności - wręcz obowiązek kształtowania całego szeregu umiejętności związanych z wykorzystaniem cyfrowych technologii informacyjno-komunikacyjnych. I pewnie słusznie, bo w naszym kręgu cywilizacyjnym już szereg lat temu uznano brak dostępu do tych technologii oraz brak umiejętności korzystania z nich za bariery cywilizacyjne o podstawowym znaczeniu." Tak ku przestrodze.

piątek, 3 czerwca 2011

"Aż łza się w oku kręci ..."

... lecz nim się rozpłaczę może najpierw kalendarz:
Linki połączone z ikonami z boku nie działają - to źle. Może za wyjątkiem jednego, lecz o nim za chwilę. Tymczasem film:
Pochodzi on z serwisu Weird Science, zaś to co przedstawia opisane jest tu. Trafiłem na niego przeglądając blog To tylko fizyka Marka Pawłowskiego. W tej chwili powinienem generalnie przeglądać materiały tego typu ucząc się jak wykonywać najciekawsze z doświadczeń. Zanim to jednak nastąpi wrócę na chwilę do linku o którym wspomniałem przed chwilą. Prowadzi on do strony macierzystej Ceebot'a: Na program ten trafiłem dość dawno, jeszcze chyba w 2005r. Jest on narzędziem służącym do nauki programowania - naszym zadaniem jest pisanie programów w języku podobnym do C++ sterujących robotami z których jednego widać powyżej. Niestety w czasie gdy nim się bawiłem syn był jeszcze zbyt mały, dlatego poprzestaliśmy na zabawie wcześniejszą wersją tego programu - Colobotem, mającym bardziej charakter przygodowej gry:
Różniła się ona od Ceebota tym, że: po pierwsze posiadała fabułę - naszym zadaniem było odszukanie planety mającej nadawać się na kolonizację dla mieszkańców skazanej na zagładę (przez zatrucie) Ziemi, po drugie miała bardziej zręcznościowy charakter. Do ponownej instalacji skłoniła mnie wpadka z Hyperkatem. Rekomendowany przez Bruce'a i na pierwszy rzut oka całkiem ciekawy: Po instalacji okazał się do bani. Przypomniałem sobie wówczas o Ceebocie. Zainstalowałem go i zacząłem myszkować po sieci. Zarówno Ceebot jak i Colobot powstały w firmie Epsitec i jak się wydaje były raczej "efektem ubocznym"a może raczej efektem pasji tamtejszych programistów, Epsitec bowiem specjalizuje się w oprogramowaniu służącym do prowadzenia księgowości. Niemniej - Ceebot i Colobot, choć nie rozwijane od paru lat cały czas posiadają własne, wydzielone strony oraz forum dedykowane jak się wydaje przede wszystkim nauczycielom. Niestety, nie jest ono aktywne od 2008r. Wśród wpisów, które tam znalazłem najciekawszy okazał się dla mnie ten zawierający wskazówki odnośnie wprowadzenia Ceebota do nauczania informatyki. Jego kluczowy fragment zamieszczę może w całości: "From my experience, it is absolutely necessary to have the students systematically fill in the worksheets from the very beginning. Otherwise, they get carried away by the "Ceebot fun factor" and browse far too fast through the first exercises, ending up with no clue in one of the latter exercises." Prócz tego jego autor radzi, by równolegle do Ceebota zacząć uczyć programowania w C++. W Polsce dystrybucją programu zajmowała się przez jakiś czas Manta. Co ciekawe, Colobot uzyskał również rekomendację MEN-u, ktoś musiał zatem chodzić za tym aby wprowadzić ten program jako narzędzie dydaktyczne do polskich szkół. Niestety, efektów takiego wprowadzenia nie znalazłem. Szkoda. Znalazłem natomiast forum. Rozwija je mała grupka zapaleńców, jak się wydaje wiekowo ze szkoły średniej. Na forum można znaleźć między innymi: efekt nudy, instrukcję jak nagrywać wideo z gry przy pomocy VirtualDub'a, edytor obiektów występujących w Colobocie, poradnik jak majstrować w procesie gry, a przede wszystkim społeczność użytkowników tego już nie pierwszej młodości programu. Zakończę może filmikiem, który pokazuje jak programuje się w Colobocie:
Myślę, że jest on reprezentatywny na tyle aby wyrobić sobie pogląd na temat tego czy warto się pobawić tą "grą" czy też nie. "Aż łza się w oku kręci" - Ceebot i Colobot były bowiem pierwszymi narzędziami, którymi się zainteresowałem podążając śladem wizji nauczania informatyki stworzonej przez Paperta.