Przed chwilą młody wykonał powyższy szkic, pokazujący aktualny stan naszej makiety. Dołączyłem go do planu podobnie jak wykonane przy okazji zdjęcia. Wczoraj natomiast stuknęła nam pierwsza kwadra. Kolejna. Z tejże okazji zerknąłem sobie przez chwilę na Slooha:
Na nic więcej na razie nie mam czasu. Cóż ... outdoor. Potem w końcu myślę, że znajdę czas na Orbitera, Księżycowe Zoo, Jerzego.
Może również w końcu wygospodaruję czas na Amso, który jak widzę został już dostosowany do nowej wersji Orbitera. Na razie jednak zmagamy się z wykrywaczem metalu, który posłuży w trakcie jednej z sobotnich zabaw. Skonstruowano go na zasadzie troszeczkę jakby nowych szat króla ... ops, przejęzyczyłem się, nowych szat cesarza miało być. Z dokumentacji mogę dowiedzieć się, że jest on tak czuły, że posługiwanie się nim wymaga odpowiedniej dawki treningu. Faktycznie, jak na razie strzałka na podziałce lata sobie jak głupia, bez względu na to, czy w pobliżu jest coś metalowego czy nie. Pewnie dlatego, że testuję go w mieszkaniu, gdzie siłą rzeczy metalu w pobliżu może być całkiem sporo ... o czym rzecz jasna również lojalnie informuje mnie instrukcja:) Na szczęście czasu jest jeszcze na tyle, by wymyślić sposób aby nie skończyć z owym wykrywaczem w łapkach tak, jak skończył cesarz w swoich nowych ciuchach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz