niedziela, 19 maja 2013

"WWT ad hoc" - podejście czwarte

I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\pilots\pilots.htm
Wczoraj w Muzeum Górnośląskim miała miejsce Noc Muzeów. Nie mogliśmy nie wykorzystać okazji i ściągnęliśmy Kasię i Tomka, z którymi rozpoczęliśmy współpracę rok temu:
Prowadzone przez nich pokazy cieszyły się popularnością do samego końca trwania Nocy. Dla nas jednak najważniejsze było ostatnie 30 minut, gdy po raz kolejny testowaliśmy możliwość podpięcia "ad hoc" naszego laptopa z zainstalowanym WorldWide Telescope pod obcy sprzęt:
Po raz kolejny się udało, choć przyznaję, że nad geometrią obrazu trzeba by trochę popracować:) Trochę tak tytułem wyjaśnienia: kiedy prowadzimy prezentacje na temat WWT staramy się zwrócić dość mocno uwagę na fakt, że program ten może być rodzajem swoistego  "interfejsu", umożliwiającego uruchomienie na sprzęcie planetaryjnym seansów stworzonych w warunkach amatorskich na przykład przez uczniów na ich komputerach, czy to domowych czy szkolnych. Aby to udowodnić, tam gdzie nam na to pozwolą próbujemy podpiąć się naszym laptopem pod profesjonalny sprzęt. Do tej pory takie próby były trzy: w Młodzieżowym Obserwatorium Astronomicznym w Niepołomicach, "Niebie Kopernika" oraz Planetarium Śląskim. Każda z nich była udana - jedynie w Chorzowie nasz komputer "pogryzł się"  z tamtejszym rzutnikiem, bez problemu udało się jednak wyświetlić przygotowane wcześniej przy pomocy WWT filmy. W żadnej z tych prób nie wystąpiła sytuacja, w której mogło by nastąpić jakiekolwiek uszkodzenie sprzętu. Jak wspomniałem, były to eksperymenty prowadzone "ad hoc". Sądzimy jednak, że w oparciu o ich wynik da się skonstruować procedury techniczne i organizacyjne umożliwiające stworzenie warunków, gdzie produkcje stworzone przez dzieci czy młodzież będą mogły być wyświetlane na planetaryjnym sprzęcie. Nie chodzi nam tu oczywiście o tworzenie sytuacji w stylu "każdy sobie puścić seans może, jeden lepiej drugi gorzej" - raczej myśleliśmy o sytuacjach, w których planetarium staje się przykładowo inicjatorem działań typu, np. konkurs na seans astronomiczny lub tworzy w ramach swojej struktury koło, którego uczestnicy tworzą własne seanse. Wierzymy, że takie działania mogą przynieść o wiele silniejszy  popularyzatorski efekt niż jakiekolwiek, nawet najbardziej efektowne wizualnie przedsięwzięcia, w których widz jest wyłącznie biernym i w gruncie rzeczy bezosobowo, przedmiotowo traktowanym uczestnikiem.  Pytanie tylko, czy znajdziemy placówkę która się na to odważy i która takie działania uzna za celowe. 
No, ale dosyć tych rozważań. Niebawem kolejny wyjazd do Chorzowa.

Brak komentarzy: