poniedziałek, 22 września 2014

Kosmos krok po kroku ... nie tylko z WWT;)

I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\mated\books\books.htm
Tak przyszło mi do głowy ostatnio, aby przyjrzeć się zasobom wprowadzającym w WorldWide Telescope umieszczonym w serwisie www.worldwidetelescope.org.  Niestety, są one w języku angielskim. Niemniej warto na nie zwrócić uwagę, pamiętając że zawsze można sięgnąć do naszych tłumaczeń materiałów edukacyjnych opublikowanych na EuHou. Tekst poniżej jest efektem tej wycieczki. Zawarłem w nim zupełnie subiektywny wybór tego, na co warto zwrócić uwagę jeśli chcemy poznać możliwości programu a niekoniecznie chcemy go od razu instalować. Na początek może film będący przeglądem WWT:

Pokazuje to co trzeba, przypomnę też że wciąż jest aktualna nasza wersja wprowadzenia. Kolejna rzeczą na którą warto zwrócić uwagę jest   menu Interact:
Zawiera ono sześć pozycji, z których pierwsze cztery służą demonstracji pewnych niektórych cech programu, konkretnie zaś jego wersji sieciowej możliwej do uruchomienia w przeglądarce.  Pierwszą jest View the Milky Way, krótko wprowadzająca w widok Drogi Mlecznej obserwowanej w różnych pasmach spektrum.   Spectoscopy in Astronomy zawiera dwie pozycje - pierwsza to seans prezentujący obrazy różnych kosmicznych obiektów oraz ich widma. Druga to okienko w którym możemy się pobawić suwakiem ustawiając widok nieba w różnych pasmach spektrum. Great Observatories to sekcja dedykowana teleskopom Hubble'a, Chandry, Spitzera. Znajdziemy w niej krótkie omówienie tych teleskopów oraz przegląd paru uzyskanych dzięki nim zdjęć. No i na koniec - Planet Explorer, umożliwiający pobawienie się Układem Słonecznym w 3D. Następnie mamy Install WWT, który możemy na razie pominąć, warto natomiast pobawić się klientem sieciowym klikając HTML5 Web Client oraz przejść wstępny tutorial:

Daje on dobry obraz ogólny aplikacji. No i na koniec Podręcznik - koniecznie,  przynajmniej z grubsza. Nie jest on tylko suchym opisem programu, lecz również bardzo fajnie napisanym wprowadzeniem w astronomię ułatwiającym wirtualne eksploracje. I to by było chyba wszystko, by móc podjąć (lub nie) decyzję o instalacji programu. A co ponadto? Może warto się zaopatrzyć w książkę taką jak ta, której okładkę widać poniżej:
Autorem jest Andrzej Branicki, astronom i ceniony popularyzator z Uniwersytetu w Białymstoku. Rekomendowana zarówno przez blog obok, PTA, PTMA i Uranię kusi opisem: "Oto książka o przyrodzie w jej największej, astronomicznej skali. Niezwykle dużo jest w niej wskazówek umożliwiających podejmowanie samodzielnych poszukiwań odpowiedzi na najważniejsze pytania dotyczące Ziemi i nieba. Wskazówki te to opisy możliwych do wykonania w warunkach domowych obserwacji, które prowadzą do niezwykle ważnych przyrodniczych wniosków i czynią z tej książki pozycję unikatową." Przyznam, że miałem książkę w ręku - jest dostępna między innymi w Matrasie którego księgarnię mam w pobliżu. Pozycja naprawdę fajna więc polecam, jedyne co mnie chwilowo powstrzymało przed zakupem to brak środków, które niestety mam w tej chwili na wyczerpaniu oraz nieco inna grupa wiekowa, niż ta w której do tej pory działałem. Mówiąc bowiem szczerze, strasznie brakuje mi podobnego opracowania adresowanego pod kątem dzieciaków w wieku 10-14 lat. Tak się składa, że to właśnie w tym wieku kształtują się motywacje, które można wzmocnić lub wygasną. Wiedzą o tym doskonale Amerykanie, traktując właśnie tą grupę wiekową jako krytyczną:
Pochodzi on z materiałów przybliżających działalność działu edukacji STScI, z którym związany jest Frank Summers. Widoczny na nim napis w w moim swobodnym tłumaczeniu głosi: "Dla uczniów lata gimnazjum to kluczowy czas kształtowania się zrozumienia i entuzjazmu dla nauk przyrodniczych. Jeśli w tym czasie nauczyciele nie rozbudzą w nich tych zainteresowań, uczniowie mogą utracić motywację do zgłębiania tych nauk i już nigdy w przyszłości do nich nie powrócić". Jest to stanowisko National Science Teachers Association,  największej w Stanach (i na świecie) organizacji zrzeszającej nauczycieli nauk przyrodniczych. Marzyło by mi się, aby autor "Na własne oczy" kiedyś napisał wersję swej książki adresowaną właśnie do małolatów. Wersja obecna może być jednak nieco dla nich za trudna, gdyż miejscami adresowana jest do czytelnika posiadającego znajomość matematyki na poziomie ukończonego liceum.

Brak komentarzy: