niedziela, 12 września 2010

Zwierciadło Twardowskiego ...

Ten filmowy, diabelski, poprzedni post to nie przypadek. Tak się złożyło, że jakieś dwa dni temu rozmawiałem ze znajomym, który podobnie jak my organizuje u siebie "księżycową noc". Pochwalił mi się, że między innymi zahaczą o postać Pana Twardowskiego. Ja zaś, z pewnym zawstydzeniem, uzmysłowiłem sobie, że jakoś tak ten temat zupełnie mi umknął. Oj, tak to już bywa, gdy człowiek włócząc się po zagranicznych serwerach zapomni trochę o swoich korzeniach. By zatem, chociaż trochę nadrobić zaległości - widoczne obok lustro istnieje naprawdę. Stanowiło ono własność, a jakże, czarnoksiężnika Jana Twardowskiego, postaci autentycznej, żyjącej w XVIw.: "Tenże miał rzeczywiście istnieć i wywołać ducha zmarłej Barbary Radziwiłłówny.
Z drugiej strony podejrzewa się, iż w rzeczywistości Jan Twardowski był Niemcem. Studiował w Wittenberdze najprawdopodobniej magię (która w tych czasach była nauką równorzędną do wszystkich innych, a nawet stojącą ponad nimi). Przypuszczalnie naprawdę nazywał się Laurentius Dhur, z łaciny Durentius, co oznacza tyle co "twardy". Stąd zapewne pojawiło się jego spolszczone nazwisko.
Jan Twardowski pozostawił po sobie dwie księgi, pracę o magii oraz encyklopedię nauk, z których żadna jednak nie przetrwała do dnia dzisiejszego. Przedmiotem utożsamianym z postacią Twardowskiego jest zwierciadło magiczne tzw. Lustro Twardowskiego przechowywane w zakrystii kościoła parafialnego w Węgrowie.
" Tyle Wikipedia, ja zaś zachęcam do odwiedzenia strony Michała Kurca, gdzie o zwierciadle napisano całkiem sporo. Jak mogę się tam dowiedzieć, historyczny Twardowski najprawdopodobniej został zamordowany przez ludzi wynajętych przez Mniszchów, dworzan Zygmunta Augusta. Jego śmierć wiązała się najpewniej z tym że Mniszchowie uznali jego wiedzę o ich dworskiej intrydze osnutej wokół Barbary Giżanki za zbyt niebezpieczną.
Wracając jednak do Twardowskiego mitycznego - legendy o nim spróbował uporządkować Józef Ignacy Kraszewski. Jego "Mistrza Twardowskiego" możemy przeczytać tu.

Brak komentarzy: