Czas, w którym powstawały posty: Zanim odwiedzimy Hubble'a z IMAXEM ..., Po wizycie w IMAX'ie, Pokazać Kosmos - po co?, Pokazać Kosmos - jak?, Pokazać Kosmos - czym? oraz Czekając na start był dla mnie okresem pewnego rodzaju refleksji nad tym, jak wygląda popularyzacja nauki wśród dzieciaków "u nich" i "u nas". Był to dla mnie również okres refleksji nad dalszą formą prowadzenia naszego bloga. Nie ukrywam, że odkąd syna mam w gimnazjum pojawiły się, że tak powiem, konflikty czasowe. Tymczasem chciałbym pokazać reprodukcję jednej mapki:Pochodzi ona z serwisu Face in Space. Jest on jednym z paru amerykańskich serwisów typu: "prześlij nam swoje zdjęcie z podpisem, my je umieścimy na płytce DVD która następnie poleci w kosmos ty zaś otrzymasz pamiątkowy certyfikat". Serwisy te adresowane są do dzieciaków i służą popularyzacji konkretnych misji. W przypadku Face in Space chodzi tu o misje wahadłowców STS-133 i STS-134. Pamiątkowe certyfikaty będą dostępne, a jakże, chwilę po starcie każdego z nich. Mnie jednak zaintrygowało coś innego. Przyjmując bardzo uproszczone założenie, że liczba uczestników takiego projektu jest równocześnie pewną miarą popularności danego serwisu porównałem sobie, jak to wygląda u sąsiadów: maleńka Słowacja - 714, Czechy - 6 644, Litwa- 768, Ukraina - 1505. O Niemczech chyba lepiej nie wspominać: 8 020. Na szczęście pozostała nam Białoruś:) Tam liczba uczestników na dziś dzień wynosi 215. Rzecz jasna, powyższe zestawienie nie musi świadczyć o niczym. Jest ono wyłącznie zapisem popularności pewnego serwisu w chwili pisania tego tekstu. Serwis ten jednak stanowi część większej całości, promującej jak się wydaje nieco inny model kształcenia niż ten który wciąż jest powszechny u nas. Dlatego też, kiedy widzę tego typu dysproporcje zaczynam się zastanawiać, czy pomimo ładnych, kolorowych podręczników moich dzieci, oraz nauczycieli z których w zasadzie jestem zadowolony, nie odstajemy mimo wszystko od reszty świata. A jeśli tak, to jak bardzo?
Na razie przerwa w prowadzeniu bloga mniej więcej do szesnastego. Przygotowujemy kolejne zajęcia dla Muzeum Górnośląskiego. Tym razem będzie to "powtórka z krypty". Dzieciaki ozdabiały wówczas przygotowane wcześniej modele sarkofagów, eksplorowały również makietę grobowca w wyniku czego powstał ten album zdjęć. Ja zaś mam teraz dylemat - czy powtarzać było, nie było, sprawdzoną formę zajęć, czy też wzbogacić ją o coś nowego. Nie będę ukrywał, że nie lubię się powtarzać. Kto wie, być może zahaczymy o Dolinę Królów a może o Karnak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz