wtorek, 4 maja 2010

Śladami Jones'a: Akator i latające spodki.

Zastanawiałem się, czy do ilustracji tego posta nie użyć jednej z ikon znajdujących się w zestawie znalezionym na serwerze veryicon.com, lecz w końcu znalazłem grafikę przedstawiającą kryształową czaszkę, o której zabawkowej wersji dowiedziałem się z serwisu indianajonescollectors.com. Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki jest czwartym i być może przedostatnim filmem serii.
Jego akcja rozgrywa się w 1957r., 19 lat od wydarzeń opowiedzianych w Ostatniej krucjacie. Tym razem Indy poszukuje legendarnego królestwa Akator, zaś za przeciwników ma sowieckich agentów którymi dowodzi Irina Spalko. Najlepiej pasują mi do niego słowa z recenzji, którą znalazłem na students.pl: Spielberg chciał nakręcić film z jednej strony skierowany do wiernych fanów „Indiany Jonesa”, a z drugiej – do młodszego pokolenia widzów spragnionych jeszcze szybszej akcji i jeszcze większej ilości niesamowitych wydarzeń. Do tradycyjnej fabuły dorzucił więc El Dorado, osławioną Strefę 51, gdzie przechowywane są największe sekrety amerykańskiego rządu (w tym pamiętną z pierwszej części filmu Arkę Przymierza), szczyptę teorii rodem z pism Ericha von Danikena, a nawet próbę atomową przeprowadzoną na pustyni w Nevadzie. ... Nie oznacza to jednak, że Spielberg z Lucasem zarżnęli serię. Zbyt wiele tu dobrych pomysłów, żeby „Królestwo Kryształowej Czaszki” spisać na straty. Świetny jest zwłaszcza Spielbergowski portret Ameryki lat 50. – niby beztroskiej, a jednak żyjącej w cieniu Zimnej Wojny i paranoi maccarthyzmu. ... Nie brakuje też w „Królestwie...” brawurowej żonglerki autocytatami, dowcipnych nawiązań do klasyki kina i błyskotliwych dialogów. No i nareszcie Harrison Ford udowodnił, że przedwcześnie zepchnięto go z hollywoodzkiego szczytu. Jego Indiana Jones jest może o dwadzieścia lat starszy, ale nie stracił nic ze swojego sprytu, wigoru i uroku.
Dla mnie ten film jest swoistym przygotowaniem do pożegnania z Indy'm, które nastąpi być może w części 5. Korciło mnie jeszcze, by zilustrować tego posta grafiką przedstawiającą Machu Picchu, kojarzące mi się z pokazanym w filmie mitycznym Akator. Zdecydowałem się jednak na tą: Jest to jedna z tapet znajdujących się na stronach projektu nakum.pl. Projekt ten prowadzony jest przez archeologów z UJ, którzy jak mogę przeczytać na ich stronie znaleźli w Gwatemali swoje własne "eldorado".

Brak komentarzy: