poniedziałek, 10 maja 2010

Zataczając krąg ...


Powyżej osadziłem sobie film znaleziony na stronach Early Years Childcare, na który trafiłem szukając grafik poświęconych metodzie Montessori. Wcześniej odwiedziłem Montessori School of Corona: Jeszcze zaś wcześniej stronę Imagiverse, od której wszystko to się zaczęło. Pierwszy z przepisów na Marsa:) Leci ten czas. Kiedy to było? Chyba w Krakowie, jakieś sześć lat temu, gdy z nudów wrzuciłem na wyszukiwarkę bodajże słowo "robotics". Pamiętam lekkie zdziwienie, gdy natrafiłem na dosyć dziwne, jak dla mnie strony. Potem były "sci-files" oraz pierwsze zetknięcie z "otwartymi projektami". Potem chyba znalazłem Celestię i Orbitera - choć z zabawami tym drugim czekałem dosyć długo. Po drodze były Lego, Wujek Albert i Asit, którego stronę przed chwilą odwiedziłem:Niewiele już z tego wszystkiego pamiętam:) Pierwszy outdoor, bodajże w 2006 roku. Potem archiwa, na koniec blog. Po drodze Scratch.
Zabawne, jak niewiele z tego udało się w praktyce wdrożyć. Niemniej, nawet ta mała cząstka - było warto:) Tymczasem przeglądam sobie materiały poświęcone Montessori: "More importantly, Montessori’s innovative practices had elicited positive learning behaviors from children previously left behind by society" ... "In 1907, Montessori continued shaping her learning model by opening “A Children’s House” for pre-school children living in the slums of San Lorenzo". Rzucam sobie na Google'a Montessori ngo - w pierwszej dziesiątce ze strony polskiej nie ma nic, dostaję natomiast linki do: sierocińca w Belize, na drugiej stronie z ciekawszych: Gulfnews, Article Snatch - na razie wystarczy. Próbuję inaczej: Montessori świetlica (w domyśle socjoterapeutyczna) - mamy świetlicę Caritasu w Wieliczce ... i przynajmniej w pierwszej dziesiątce więcej nic. "Pojawiła się bowiem kolejna propozycja od dyrektora instytutu rzymskiego towarzystwa Beni Stabili, dotycząca założenia i poprowadzenia szkół w domach dzielnicy proletariackiej, objętych reformą socjalną. Reforma ta polegała na polepszeniu warunków bytowych rodzin robotniczych, zamieszkujących biedne dzielnice Rzymu i innych miast.
Celem nadrzędnym było zmodernizowanie i wyremontowanie domów, a przez to stworzenie odrębności dla ogniska domowego, uwolnienie rodzin od natłoku i wynikającego z tego chaosu i bałaganu w życiu, a przez to resocjalizacji mieszkańców. Szkoły natomiast miały na celu poprawę wychowania moralnego, higienicznego i edukacyjnego, w rodzinach zamieszkujących te dzielnice, odseparowane w nędzy i ubóstwie od reszty społeczeństwa mieszczańskiego. Maria Montessori stworzyła wiele komentarzy, aby zobrazować czytelnikowi środowisko w jakim przyszło jej pracować. Doszukiwała się wszystkich możliwych korzyści płynących z faktu rzucenia jej przez los w to miejsce.
Tak opisała ważność zaistniałego faktu: ”Casa dei Bambini [od autora: tak nazwano pierwszą szkołę założoną przez Marię Montessori ] ma podwójną doniosłość: społeczną – przez swoją formę „szkoły w domu” i pedagogiczną – z powodu metod wychowawczych…”[8] O środowisku dzielnicy Św. Wawrzyńca wniosła dużo, co jest dowodem, że jej ocena miejsca, w którym przyszło jej zakładać szkoły, wynika z wnikliwej wcześniejszej obserwacji. Tak opisała owe miejsce: „Dzielnica Św. Wawrzyńca jest głośna; wszystkie dzienniki stołeczne mówią o niej codziennie; jest par exellence dzielnicą biedaków: uczciwego i licho płatnego robotnika, często robotnika bez pracy z musu lub z lenistwa, dalej, dawnego więźnia, korzystającego z warunkowej wolności(…) Dzielnice te rzeczywiście miały wygląd strzępów jakiegoś miasta ze swoimi prostemi ulicami i ogromnemi domami, które były tutaj jakby na wygnaniu, tuż obok stolicy
” - fragment pracy magisterskiej Agnieszki Kurek-Zasacki ze strony Mały Odkrywca.
Update 13 grudnia 2011
W sieci można znaleźć sporo materiałów na temat Metody Montessori. Tutaj zlinkowałem sobie jeden z nich.

2 komentarze:

Henat JJ pisze...

Proponuje podtrzymanie kontaktu.
Jacek

Unknown pisze...

Bardzo chętnie. Tylko ostrzegam, rozmowa może nam się rwać. Jest czas, gdy mogę siedzieć na kompie non stop i czas gdy może nie być mnie na nim wcale nawet przez miesiąc.
Najlepiej ustaw sobie mojego bloga na liście obserwowanych. Każdorazowo będziesz wiedział gdy robię nowy wpis. Wystarczy że zrobisz komentarz.
Jeżeli chodzi o inne sprawy - na Skypie wprawdzie nie "wiszę" lecz znajdziesz mnie tam łatwo. Tam wymienimy maile. Tu go nie podam z uwagi na spam.