I:\pappert\blendedlearning\BlendedLearningIndeks.htm
Wywiad z profesorem Lechem Mankiewiczem przeprowadziła nasza córka. Ola jest uczestniczką VII edycji Ogólnopolskiego Konkursu Fizycznego "Poszukiwanie talentów". Jednym z zadań było przeprowadzenie wywiadu z fizykiem oraz jego publikacja. Tak wyglądała rozmowa Oli z profesorem:
Aleksandra Kupras: Witam Pana serdecznie! Czy od zawsze pasjonuje się Pan fizyką?
Lech Mankiewicz: Od zawsze oczywiście nie. Właściwie zaczęło się to wszystko w 6 klasie ówczesnej szkoły ośmioklasowej, kiedy pojawiła się fizyka jako przedmiot. Trudno w to uwierzyć, fizyka w 6 klasie szkoły podstawowej, ale tak było. Otóż ku mojemu zdziwieniu umiałem odpowiedzieć na bardzo wiele pytań dotyczących prostych zjawisk – zamarzanie wody, ciepłe powietrze unoszące się do góry. To, że gorące powietrze unosi się do góry zaobserwowałem patrząc na żar dogasającego harcerskiego ogniska... Dzisiaj bym powiedział, że widziałem wokół siebie dużo więcej fizyki niż moi koledzy i koleżanki z klasy. Ale prawdziwe zainteresowanie fizyką i przekonanie, że albo to albo nic, przyszło później.
AK: Co według Pana jest najbardziej fascynującego w tej dziedzinie nauki?
LM: Pani Olu, nauka jest piękna, w swojej istocie przypomina sztukę i niestety w żaden sposób nie przypomina tego, czego w dzisiejszych czasach uczą Panią w szkole. Cóż jest piękniejszego niż tajemnice Wszechświata? Wprawdzie to samo może powiedzieć np. biolog i chemik, mnie do fizyki przyciągnęła jeszcze matematyka, ten fascynujący język Przyrody. Nigdy nie żałowałem wyboru. Fizyk teoretyk podobnie jak artysta rzeźbiarz dłutem rozumu usuwa z kamienia myśli to co zbędne – podobno tak powstają najpiękniejsze rzeźby. Czy wie Pani, że aby wykonać skomplikowany rachunek, trzeba dobrze sobie wyobrazić wynik? Inaczej zagubi się Pani wśród mnóstwa ścieżek, z których tylko jedna prowadzi do Prawdy. A potem jest chwila, gdy czuje się zapach Wieczności, po czym znowu okazuje się że z tego, co właśnie zrozumiałem, wynika że teraz nie rozumiem jeszcze więcej. Najpierw wielkie poczucie siły swojej wiedzy a w chwile później wielkie poczucie bezradności i pokory. Do tego morze adrenaliny, jak ja kocham tę robotę!
AK: Czy wychowywał się Pan w domu, gdzie nauki ścisłe były „chlebem powszednim”?
LM: Nie :). Moja Mama była dziennikarzem, a Tata pilotem. Wprawdzie coś musiało być na rzeczy, bo mój brat został matematykiem, ale z domu rodzinnego pamiętam przede wszystkim wielką bibliotekę moich rodziców i jeszcze większą bibliotekę publiczną na podwórku kamienicy, w której mieszkaliśmy. Książki, książki, książki, morze książek. Dzisiaj mi tego najbardziej brakuje, po pierwsze czytam raczej dokumenty, a nie książki, a po drugie ślepnę, mogę czytać wyłącznie na moim Kindlu, kiedy powiększę sobie tekst. Więc niech Pani czyta ile się da, póki Pani jeszcze może.
AK: Jakie oceny otrzymywał Pan w szkole z fizyki? Czy były to same piątki?
LM: W szkole podstawowej tak, ale potem w liceum to był prawdziwy wstrząs. Zadania, nie opowiadanie bajeczek tylko zadania. Z pierwszej kartkówki dostałem lufę, z drugiej trójkę. Potem były już czwórki i piątki.
AK: Kiedy Pan poczuł, że fizyka to jest to, czym chce się Pan zajmować?
LM: Gdzieś w 2-3 klasie liceum (czteroletniego w tamtych czasach). Wcześniej myślałem jeszcze o biologii, jak to się często zdarza zdecydował nauczyciel. Natchniony nauczyciel biologii został wyrzucony ze szkoły bo nosił długie włosy i szerokie spodnie i w ogóle był zbyt nowoczesny jak na owe czasy i pozostał tylko nauczyciel fizyki, twardy facet, którego wymaganiom nie łatwo było sprostać i stanowiło to nie lada wyzwanie. Nie wiem jak Pani, ale ja kochałem i nadal kocham wyzwania. Więc w ten sposób zostałem fizykiem.
AK: Gdzie Pan studiował? Co było na tych studiach najciekawsze?
LM: Studiowałem na Wydziale Fizyki UW i były to najpiękniejsze lata mojego życia. Nasi profesorowie traktowali nas bardzo poważnie, a my kochaliśmy ich jak rodziców. Godzinami rozmawialiśmy o różnych problemach z fizyki. Nie sądzę żeby w Akademii Ateńskiej było lepiej. Jestem za to bardzo wdzięczny.
AK: I co dalej? Wiedział Pan już dokładnie, co chce Pan w życiu robić?
LM: No jasne. Chciałem rozwiązywać najtrudniejsze problemy. Wprawdzie szybko się okazało, że po studiach muszę się jeszcze sporo nauczyć. Trafiłem na bardzo dobrych teoretyków z Rosji i zacząłem u nich terminować a potem zaprzyjaźniliśmy się. Nigdy nie dorównałem najlepszym, ale kiedyś przy którymś piwie, kiedy jak zwykle plotkowaliśmy o kolegach, jeden z nich powiedział „Lech, szanuje Cię za to, że każda Twoja następna praca jest lepsza”. Bo musi Pani wiedzieć, że naukowcy piszą artykuły, czyli pracę, w których przedstawiają rozwiązania, najczęściej cząstkowe, różnych problemów. Dla mnie to była najwyższa pochwała. A potem zrozumiałem, że nadeszły czasy, w których nie akceleratory, a Wszechświat może być źródłem najciekawszych zagadek i z teoretyka fizyki cząstek elementarnych przekwalifikowałem się na konstruktora, budowniczego i operatora teleskopów -robotów. A w tej chwili myślę już częścią głowy o czymś jeszcze innym, ale to na razie tajemnica :).
AK: Od kilkunastu lat jest Pan zaangażowany w popularyzację nauki, w tym przede wszystkim w rozwój „astronomii edukacyjnej”, czy uważa Pan, że większość efektów została już osiągnięta, czy też daleka jeszcze droga do uświadomienia uczniom, nauczycielom z jak wielu źródeł wiedzy mogą korzystać?
LM: Oczywiście, że nie i rodzice Pani znakomicie to Pani wytłumaczą. Na naszych oczach odbywa się rewolucja technologiczna, która zmienia i zmieni całkowicie nasz sposób nauki i pracy.
AK: Mówiąc o źródłach wiedzy – jest Pan aktywnym popularyzatorem organizacji non-profit Khan Academy, co może Pan o tej organizacji powiedzieć? Jakie są jej główne zalety i w jaki sposób może ona pomóc uczniom/nauczycielom?
LM: Khan był pierwszym, który pokazał jak można sprawnie użyć Internetu i prostych technologii, by zwiększyć skuteczność edukacji i uporać się z problemami wbudowanymi w obecny system. Tą drogą poszli nauczyciele, edukatorzy i wydawcy w wielu krajach. Niestety, nie w Polsce. W Polsce za 40 milionów złotych tworzymy system e-podręczników, który nie rozwiąże żadnego z obecnych problemów. Khan może pomóc Pani uczyć się samej, samemu dyktować tempo i zakres – w obecnych warunkach zakres ponad to, czego musi się Pani nauczyć w szkole. Powinien doprowadzić Panią do przekonania, że Pani wykształcenie to jest Pani osobiste zadanie, Pani osobiste wyzwanie i osobista sprawa. Pozwalając Pani uczyć sie w swoim tempie, miejscu i czasie Khan pomoże Pani zbudować (większą) wiarę w siebie i poczucie dumy z tego, co Pani wie i umie.
AK: W 2011 roku został Pan wyróżniony przez Polskie Towarzystwo Astronomiczne medalem im. Włodzimierza Zonna za wyjątkowy wkład w upowszechnianie wiedzy astronomicznej. Co znaczy dla Pana ta nagroda? Jakby mógł Pan to skomentować?
LM: Jestem dumny i szczęśliwy. Uważam że była to nagroda dla wszystkich, z którymi razem pracowaliśmy by otworzyć Wszechświat dla wszystkich. Jestem dumny że mogłem poznać i zaprzyjaźnić się z tyloma wspaniałymi ludźmi, na przykład z Pani rodzicami, aha!
AK: Od 2007 roku jest Pan dyrektorem Centrum Fizyki Teoretycznej PAN w Warszawie. Czym się Pan tam zajmuje? I czy jest to satysfakcjonująca praca?
LM: Pani Olu, pełnie służbę na stanowisku, na które wybrali mnie moi koledzy. Nie jest to łatwa służba, zabiera mnóstwo czasu, ale nie mogę zawieźć zaufania. Zajmuje się głównie tworzeniem dokumentów, które opisują stan faktyczny i od których nic nie zależy oraz pisaniem coraz dłuższych sprawozdań. Ogólnie idzie to wszystko w złym kierunku, powstaje rzeczywistość urzędnicza nie pasująca do świata realnego. Obecny rząd robi wiele by ubezwłasnowolnić i podporządkować sobie naukowców. Jako dyrektor staram się wziąć to na siebie i dbać o to, żeby moi koledzy, szczególnie ci młodsi, mogli cieszyć się akademicką swobodą i nie musieli za bardzo przejmować się codziennymi problemami.
AK: Uczniowie biorący udział w programie badawczym zaproponowali by pewną planetoidę nazwać Pana imieniem i nazwiskiem. Jak zareagował Pan na tę wiadomość?
LM: To jest wielki dowód uznania dla mnie i dla wszystkich, którzy ze mną pracują. Razem przeszliśmy do wieczności, bo tak długo jak długo będzie istniał Minor Planet Center, tak długo pamięć o tym, że ten kawał skały nazywa się LechMankiewicz będzie trwała.
AK: Czy fizyka i astronomia to całe Pana życie, czy ma Pan może jeszcze jakieś inne hobby?
LM: Rodzina, moja żona i córka, które bardzo kocham i które są moim najważniejszym hobby :).
AK: Czy fizyka przydaje się w codziennym życiu?
LM: Tak, fizyka nauczyła mnie myśleć, a to się bardzo przydaje :)
AK: Jaki dział fizyki interesuje Pana najbardziej i dlaczego?
LM: Próbuje zbudować teleskop, którym będzie można zobaczyć światło bijące z pierwszego odkrytego źródła fal grawitacyjnych. To się uczenie nazywa astrofizyka zwartych obiektów kosmicznych.
AK: Czy łatwo jest w obecnych czasach nauczać fizyki?
LM: Dużo łatwiej niż kiedyś, na przykład fajne doświadczenia można dzisiaj budować za grosze. W ogóle, dzisiaj można się bawić wiedzą dużo ciekawiej niż kiedyś. Choć niekoniecznie na fejsie.
AK: Jakby mógł Pan zachęcić młodych ludzi do większego zainteresowania tą dziedziną wiedzy?
LM: Spróbujcie, a nie będziecie żałować :). Nie znam silniejszej podniety niż chęć zrozumienia czegoś naprawdę trudnego.
AK: Jest jakiś uczony, który inspiruje Pana najbardziej?
LM: W swoim życiu spotkałem dwóch geniuszy, Bogdana Paczyńskiego i Iwo Białynickiego-Birulę.
AK: Gdyby nie był Pan fizykiem i astronomem to kim?
LM: Prawdopodobnie zwykłym człowiekiem, rzetelnie podchodzącym do swoich obowiązków. Na przykład kierowcą miejskiego autobusu.
AK: Bardzo dziękuję za rozmowę! Życzę powodzenia i dalszych sukcesów.
Parę słów o rozmówcy - polski astronom i fizyk, popularyzator nauk przyrodniczych. W roku 2011 został wyróżniony przez Polskie Towarzystwo Astronomiczne medalem im. Włodzimierza Zonna za wyjątkowy wkład w upowszechnianie wiedzy astronomicznej oraz umożliwienie uczniom i nauczycielom polskich szkół prowadzenie własnych regularnych obserwacji astronomicznych w ramach programu „Hands-On Universe”. Dyrektor Centrum Fizyki Teoretycznej PAN od 2006, aktywny w Khan Academy.
Wywiad z profesorem Lechem Mankiewiczem przeprowadziła nasza córka. Ola jest uczestniczką VII edycji Ogólnopolskiego Konkursu Fizycznego "Poszukiwanie talentów". Jednym z zadań było przeprowadzenie wywiadu z fizykiem oraz jego publikacja. Tak wyglądała rozmowa Oli z profesorem:
Aleksandra Kupras: Witam Pana serdecznie! Czy od zawsze pasjonuje się Pan fizyką?
Lech Mankiewicz: Od zawsze oczywiście nie. Właściwie zaczęło się to wszystko w 6 klasie ówczesnej szkoły ośmioklasowej, kiedy pojawiła się fizyka jako przedmiot. Trudno w to uwierzyć, fizyka w 6 klasie szkoły podstawowej, ale tak było. Otóż ku mojemu zdziwieniu umiałem odpowiedzieć na bardzo wiele pytań dotyczących prostych zjawisk – zamarzanie wody, ciepłe powietrze unoszące się do góry. To, że gorące powietrze unosi się do góry zaobserwowałem patrząc na żar dogasającego harcerskiego ogniska... Dzisiaj bym powiedział, że widziałem wokół siebie dużo więcej fizyki niż moi koledzy i koleżanki z klasy. Ale prawdziwe zainteresowanie fizyką i przekonanie, że albo to albo nic, przyszło później.
AK: Co według Pana jest najbardziej fascynującego w tej dziedzinie nauki?
LM: Pani Olu, nauka jest piękna, w swojej istocie przypomina sztukę i niestety w żaden sposób nie przypomina tego, czego w dzisiejszych czasach uczą Panią w szkole. Cóż jest piękniejszego niż tajemnice Wszechświata? Wprawdzie to samo może powiedzieć np. biolog i chemik, mnie do fizyki przyciągnęła jeszcze matematyka, ten fascynujący język Przyrody. Nigdy nie żałowałem wyboru. Fizyk teoretyk podobnie jak artysta rzeźbiarz dłutem rozumu usuwa z kamienia myśli to co zbędne – podobno tak powstają najpiękniejsze rzeźby. Czy wie Pani, że aby wykonać skomplikowany rachunek, trzeba dobrze sobie wyobrazić wynik? Inaczej zagubi się Pani wśród mnóstwa ścieżek, z których tylko jedna prowadzi do Prawdy. A potem jest chwila, gdy czuje się zapach Wieczności, po czym znowu okazuje się że z tego, co właśnie zrozumiałem, wynika że teraz nie rozumiem jeszcze więcej. Najpierw wielkie poczucie siły swojej wiedzy a w chwile później wielkie poczucie bezradności i pokory. Do tego morze adrenaliny, jak ja kocham tę robotę!
AK: Czy wychowywał się Pan w domu, gdzie nauki ścisłe były „chlebem powszednim”?
LM: Nie :). Moja Mama była dziennikarzem, a Tata pilotem. Wprawdzie coś musiało być na rzeczy, bo mój brat został matematykiem, ale z domu rodzinnego pamiętam przede wszystkim wielką bibliotekę moich rodziców i jeszcze większą bibliotekę publiczną na podwórku kamienicy, w której mieszkaliśmy. Książki, książki, książki, morze książek. Dzisiaj mi tego najbardziej brakuje, po pierwsze czytam raczej dokumenty, a nie książki, a po drugie ślepnę, mogę czytać wyłącznie na moim Kindlu, kiedy powiększę sobie tekst. Więc niech Pani czyta ile się da, póki Pani jeszcze może.
AK: Jakie oceny otrzymywał Pan w szkole z fizyki? Czy były to same piątki?
LM: W szkole podstawowej tak, ale potem w liceum to był prawdziwy wstrząs. Zadania, nie opowiadanie bajeczek tylko zadania. Z pierwszej kartkówki dostałem lufę, z drugiej trójkę. Potem były już czwórki i piątki.
AK: Kiedy Pan poczuł, że fizyka to jest to, czym chce się Pan zajmować?
LM: Gdzieś w 2-3 klasie liceum (czteroletniego w tamtych czasach). Wcześniej myślałem jeszcze o biologii, jak to się często zdarza zdecydował nauczyciel. Natchniony nauczyciel biologii został wyrzucony ze szkoły bo nosił długie włosy i szerokie spodnie i w ogóle był zbyt nowoczesny jak na owe czasy i pozostał tylko nauczyciel fizyki, twardy facet, którego wymaganiom nie łatwo było sprostać i stanowiło to nie lada wyzwanie. Nie wiem jak Pani, ale ja kochałem i nadal kocham wyzwania. Więc w ten sposób zostałem fizykiem.
AK: Gdzie Pan studiował? Co było na tych studiach najciekawsze?
LM: Studiowałem na Wydziale Fizyki UW i były to najpiękniejsze lata mojego życia. Nasi profesorowie traktowali nas bardzo poważnie, a my kochaliśmy ich jak rodziców. Godzinami rozmawialiśmy o różnych problemach z fizyki. Nie sądzę żeby w Akademii Ateńskiej było lepiej. Jestem za to bardzo wdzięczny.
AK: I co dalej? Wiedział Pan już dokładnie, co chce Pan w życiu robić?
LM: No jasne. Chciałem rozwiązywać najtrudniejsze problemy. Wprawdzie szybko się okazało, że po studiach muszę się jeszcze sporo nauczyć. Trafiłem na bardzo dobrych teoretyków z Rosji i zacząłem u nich terminować a potem zaprzyjaźniliśmy się. Nigdy nie dorównałem najlepszym, ale kiedyś przy którymś piwie, kiedy jak zwykle plotkowaliśmy o kolegach, jeden z nich powiedział „Lech, szanuje Cię za to, że każda Twoja następna praca jest lepsza”. Bo musi Pani wiedzieć, że naukowcy piszą artykuły, czyli pracę, w których przedstawiają rozwiązania, najczęściej cząstkowe, różnych problemów. Dla mnie to była najwyższa pochwała. A potem zrozumiałem, że nadeszły czasy, w których nie akceleratory, a Wszechświat może być źródłem najciekawszych zagadek i z teoretyka fizyki cząstek elementarnych przekwalifikowałem się na konstruktora, budowniczego i operatora teleskopów -robotów. A w tej chwili myślę już częścią głowy o czymś jeszcze innym, ale to na razie tajemnica :).
AK: Od kilkunastu lat jest Pan zaangażowany w popularyzację nauki, w tym przede wszystkim w rozwój „astronomii edukacyjnej”, czy uważa Pan, że większość efektów została już osiągnięta, czy też daleka jeszcze droga do uświadomienia uczniom, nauczycielom z jak wielu źródeł wiedzy mogą korzystać?
LM: Oczywiście, że nie i rodzice Pani znakomicie to Pani wytłumaczą. Na naszych oczach odbywa się rewolucja technologiczna, która zmienia i zmieni całkowicie nasz sposób nauki i pracy.
AK: Mówiąc o źródłach wiedzy – jest Pan aktywnym popularyzatorem organizacji non-profit Khan Academy, co może Pan o tej organizacji powiedzieć? Jakie są jej główne zalety i w jaki sposób może ona pomóc uczniom/nauczycielom?
LM: Khan był pierwszym, który pokazał jak można sprawnie użyć Internetu i prostych technologii, by zwiększyć skuteczność edukacji i uporać się z problemami wbudowanymi w obecny system. Tą drogą poszli nauczyciele, edukatorzy i wydawcy w wielu krajach. Niestety, nie w Polsce. W Polsce za 40 milionów złotych tworzymy system e-podręczników, który nie rozwiąże żadnego z obecnych problemów. Khan może pomóc Pani uczyć się samej, samemu dyktować tempo i zakres – w obecnych warunkach zakres ponad to, czego musi się Pani nauczyć w szkole. Powinien doprowadzić Panią do przekonania, że Pani wykształcenie to jest Pani osobiste zadanie, Pani osobiste wyzwanie i osobista sprawa. Pozwalając Pani uczyć sie w swoim tempie, miejscu i czasie Khan pomoże Pani zbudować (większą) wiarę w siebie i poczucie dumy z tego, co Pani wie i umie.
AK: W 2011 roku został Pan wyróżniony przez Polskie Towarzystwo Astronomiczne medalem im. Włodzimierza Zonna za wyjątkowy wkład w upowszechnianie wiedzy astronomicznej. Co znaczy dla Pana ta nagroda? Jakby mógł Pan to skomentować?
LM: Jestem dumny i szczęśliwy. Uważam że była to nagroda dla wszystkich, z którymi razem pracowaliśmy by otworzyć Wszechświat dla wszystkich. Jestem dumny że mogłem poznać i zaprzyjaźnić się z tyloma wspaniałymi ludźmi, na przykład z Pani rodzicami, aha!
AK: Od 2007 roku jest Pan dyrektorem Centrum Fizyki Teoretycznej PAN w Warszawie. Czym się Pan tam zajmuje? I czy jest to satysfakcjonująca praca?
LM: Pani Olu, pełnie służbę na stanowisku, na które wybrali mnie moi koledzy. Nie jest to łatwa służba, zabiera mnóstwo czasu, ale nie mogę zawieźć zaufania. Zajmuje się głównie tworzeniem dokumentów, które opisują stan faktyczny i od których nic nie zależy oraz pisaniem coraz dłuższych sprawozdań. Ogólnie idzie to wszystko w złym kierunku, powstaje rzeczywistość urzędnicza nie pasująca do świata realnego. Obecny rząd robi wiele by ubezwłasnowolnić i podporządkować sobie naukowców. Jako dyrektor staram się wziąć to na siebie i dbać o to, żeby moi koledzy, szczególnie ci młodsi, mogli cieszyć się akademicką swobodą i nie musieli za bardzo przejmować się codziennymi problemami.
AK: Uczniowie biorący udział w programie badawczym zaproponowali by pewną planetoidę nazwać Pana imieniem i nazwiskiem. Jak zareagował Pan na tę wiadomość?
LM: To jest wielki dowód uznania dla mnie i dla wszystkich, którzy ze mną pracują. Razem przeszliśmy do wieczności, bo tak długo jak długo będzie istniał Minor Planet Center, tak długo pamięć o tym, że ten kawał skały nazywa się LechMankiewicz będzie trwała.
AK: Czy fizyka i astronomia to całe Pana życie, czy ma Pan może jeszcze jakieś inne hobby?
LM: Rodzina, moja żona i córka, które bardzo kocham i które są moim najważniejszym hobby :).
AK: Czy fizyka przydaje się w codziennym życiu?
LM: Tak, fizyka nauczyła mnie myśleć, a to się bardzo przydaje :)
AK: Jaki dział fizyki interesuje Pana najbardziej i dlaczego?
LM: Próbuje zbudować teleskop, którym będzie można zobaczyć światło bijące z pierwszego odkrytego źródła fal grawitacyjnych. To się uczenie nazywa astrofizyka zwartych obiektów kosmicznych.
AK: Czy łatwo jest w obecnych czasach nauczać fizyki?
LM: Dużo łatwiej niż kiedyś, na przykład fajne doświadczenia można dzisiaj budować za grosze. W ogóle, dzisiaj można się bawić wiedzą dużo ciekawiej niż kiedyś. Choć niekoniecznie na fejsie.
AK: Jakby mógł Pan zachęcić młodych ludzi do większego zainteresowania tą dziedziną wiedzy?
LM: Spróbujcie, a nie będziecie żałować :). Nie znam silniejszej podniety niż chęć zrozumienia czegoś naprawdę trudnego.
AK: Jest jakiś uczony, który inspiruje Pana najbardziej?
LM: W swoim życiu spotkałem dwóch geniuszy, Bogdana Paczyńskiego i Iwo Białynickiego-Birulę.
AK: Gdyby nie był Pan fizykiem i astronomem to kim?
LM: Prawdopodobnie zwykłym człowiekiem, rzetelnie podchodzącym do swoich obowiązków. Na przykład kierowcą miejskiego autobusu.
AK: Bardzo dziękuję za rozmowę! Życzę powodzenia i dalszych sukcesów.
Parę słów o rozmówcy - polski astronom i fizyk, popularyzator nauk przyrodniczych. W roku 2011 został wyróżniony przez Polskie Towarzystwo Astronomiczne medalem im. Włodzimierza Zonna za wyjątkowy wkład w upowszechnianie wiedzy astronomicznej oraz umożliwienie uczniom i nauczycielom polskich szkół prowadzenie własnych regularnych obserwacji astronomicznych w ramach programu „Hands-On Universe”. Dyrektor Centrum Fizyki Teoretycznej PAN od 2006, aktywny w Khan Academy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz