środa, 11 lutego 2009

Szczenięce lata.

Moon021109061705 W zasadzie to nie ma dzisiaj się czym chwalić. Takie zdjęcie “ukradłem” z archiwum Mikroobserwatorium. To, które mi przyszło na maila było jeszcze bardziej … zezowate. Z drugiej strony chmury nad Harvardem pokrywały 100% nieba – więc chyba nie do końca zdjęcie wyszło źle. Przejdźmy jednak do kolejnej księżycowej prezentacji.
Tym razem przeniosłem się w czasie do przodu o kolejne tysiąc lat. Zdecydowałem się również nieco zmienić perspektywę – przenosząc punkt widzenia do wnętrza wirtualnego kokpitu. Może to przeszkadzać lub nie – lecz dodaje specyficznego klimatu, podobnie jak odtwarzania dźwięku naśladującego pracę systemów statku. Niestety, powyższa prezentacja tego nie oddaje, jest ona bowiem w końcu jedynie zapisem zrzutów ekranowych z interaktywnej, komputerowej eksploracji wirtualnego świata. Tym, co mnie najbardziej urzeka w symulacjach skompilowanych przez Franka jest specyficzny klimat jego prezentacji stylizowanych na podróż statkiem kosmicznym. Będąc czynnym nauczycielem, na co dzień pracującym z dziećmi i młodzieżą wie on, że taka forma sprawdza się najlepiej. Zresztą nie tylko on – w końcu Celestia Educational Activities nie są wyłącznie lokalnym, amerykańskim pomysłem, lecz znane są również w Australii, zaś w Hiszpanii stworzono w oparciu o nie jeden z uniwersyteckich projektów nauczania astronomii adresowanych do dzieci i młodzieży.
Wracając jednak do szczenięcych lat Ziemi i Księżyca – zwróćcie uwagę, że są to już całkiem ukształtowane światy. Co ciekawe – oba posiadają atmosferę. Niestety, Księżyc z powodu niskiej grawitacji oraz bardzo słabego pola magnetycznego niebawem ją utraci. Zwraca uwagę też brak kraterów na jego powierzchni – zostały one pokryte oceanem krzepnącej magmy.
Aktywność wulkaniczna obu globów jest wciąż znaczna – co nie dziwi uwzględniając odległość między nimi i wywołane nią grawitacyjne pływy. Będzie jednak ona maleć w miarę oddalania się Księżyca od naszej planety. Tymczasem jednak, gdybyśmy znaleźli się na powierzchni któregokolwiek z tych światów, doświadczalibyśmy bezustannych trzęsień ziemi o skali nieporównywalnie większej niż najsilniejsze współczesne nam kataklizmy. I jeszcze na koniec – odległość pomiędzy obydwoma światami, widoczna na ostatnim slajdzie – ciekawie musiały w tym czasie wyglądać zaćmienia – lecz może o tym w którymś z kolejnych postów.

Brak komentarzy: