I:\orbiter\ch7\esero\goinghome\goinghome.htm
Nie udało mi się
pokazać Orbitera w CAMK'u. Niemniej, tak jakoś od tego czasu troszeczkę się nim bawię. Właśnie utknąłem sobie gdzieś w przestrzeni:
Po lewej za mną lśni
Orion, po prawej
Ziemia w
cieniu. Drobne 37997 km drogi od miejsca w którym aktualnie jestem.
Chciałoby się wrócić. Niestety wprost się nie da.
Reguły bowiem ustalają Isaac Newton wraz z Keplerem. Niestety, nie skorzystam z nich gdyż nigdy nie byłem mocny z fizyki oraz matmy. Pozostanie mi zatem chyba działanie na pałę. Niech sobie przypomnę, trzeba będzie: zbliżyć się, wyhamować, oddalić, jeszcze raz zbliżyć, znowu włączyć hamowanie, oddalić. Wszystko to najprawdopodobniej parę razy. Potem dobrać
podejście tak, by się nie spalić. Jedno podejście - dodam, bo na powtórkę nie będzie miejsca. Tym różnią się właśnie symulacje które lubię od
gierek w których ilość podejść jest bez znaczeń. O ile się nie spalę, znając życie zaliczę nie tyle twardy grunt, co ... ocean. Lodowaty? Pewnie tak, a potem, cóż ... zostanie mi kajaczek oraz zapewne długa droga na piechotę. Zabawnie mi się pisze to i czyta - choć bowiem jest to opis symulacji, brzmi jak ... fragment wyjęty żywcem z
Żywota pilota poczciwego DG4;) Ot, taka tam zabawa znaczeniami. A, zapomniałbym o
ESERO. Że istnieje.
Pierwsza iteracja rozpoczęta. Sprzęt musi na siebie pracować.