Październik dobiega końca. Tymczasem dopiero chyba dzisiaj mieliśmy względną pogodę. Dlatego postanowiliśmy się w końcu ruszyć, by przetestować nasz nowy nabytek, ja zaś równolegle uruchomiłem sobie sesję na Sloohu. Na pierwszy ogień poszedł Księżyc:
Powyższe zdjęcie wykonanałem o 19:17:09 UTC ( Teide2 WF | Sky Rating: 3.9 (1 to 5)) przy pomocy kanaryjskiego Slooha. Dziwnie się czułem, obserwując go jakieś pół godziny później Galileoskopem. Dziś po raz pierwszy testowaliśmy tą lunetkę. Myślę, że nasze wrażenia można streścić grafiką, która pochodzi z poświęconej Galieloskopowi strony: Pokazuje ona różnicę pomiędzy obrazem uzyskanym przez "teleskop" kupiony, powiedzmy, w Kerfurze, a obrazem uzyskanym przez Galileoskop. Do Galileoskopu jeszcze wrócę, zapewne w listopadzie, gdy tylko znajdziemy czas by bliżej zapoznać się z towarzyszącymi mu materiałami edukacyjnymi. Po powrocie przyszła kolej na Galaktykę Andromedy. Sfotografowałem ją przy pomocy apochromatycznego rafraktora 85mm f/5.6 wyposażonego w matrycę CCD o rozdzielczości 2,184 × 1,472 pikseli. Tak przynajmniej podają na stronie poświęconej parametrom slooh'owych teleskopów. Górne ze zdjęć powstało na początku ekspozycji, dolne pod jej koniec:Myślę, że znajomemu który mnie o nie prosił wczoraj powinny one wystarczać:) Następny był Jowisz:
Powyżej mała kombinacja powstała przez złożenie zdjęć wykonanych Sloohem o godzinie 21:03 UTC. Sesję skończyłem późną nocą fotografując Urana:
Czy widoczny po prawej stronie tarczki planety punkt jest którymś z jego księżyców nie chciało mi się już sprawdzać. Po archiwizacji wszystkich plików poszedłem w końcu spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz