Tytuł tego posta to po części aluzja do widoku Oriona powyżej - jak zwykle śląskie niebo było jakie było. Natomiast przyjemnie zaskakują zmiany w portalu Globe at Night. Widoczna poniżej mapka, przedstawiająca tegoroczne pomiary jest tylko jednym z przykładowych udogodnień, które się tam pojawiły. Wśród innych można wymienić chociażby sieciową aplikację do wprowadzania danych, posiadającą możliwość przestawienia jej w tryb nocny dedykowaną tym, którzy na obserwacje wybrali się z laptopem umożliwiającym łączenie się z Internetem przez Wi-Fi.
Tegoroczne Globe at Night pojawiło się w odświeżonej szacie, co wraz z wprowadzeniem drugiej rundy trwającej na przełomie marca i kwietnia powinno spowodować przekroczenie ilości pomiarów z ubiegłego roku. Czy tak się stanie? Zobaczymy. Tymczasem na razie małe podsumowanie "orionowych" postów:
Miesiąc z Orionem? - początek cyklu, prezentacja poświęcona Orionowi w mitologii i sztuce;
Myślę, że możliwość przejrzenia ich w sieci pozwoli wyrobić sobie zdanie na temat tego, do czego może przydać się Orbiter. Tytułem wyjaśnienia - pokazane w tych prezentacjach zagadnienia da się przy pomocy tego symulatora pokazać.
Eh, nie ukrywam że trochę autorowi zazdroszczę:) Fizyka nigdy moją mocną stroną nie była, zaś zagadnienia poruszane w prezentacjach są delikatnie rzecz ujmując miejscami dość mi obce. Jeszcze tytułem przypomnienia - Szymek Ender jest autorem strony orbiter.rox.pl. Choć aktualnie chyba nie rozwijana, zawiera sporo polskojęzycznej dokumentacji umożliwiającej zabawę Orbiterem. Szymek jest również założycielem Polskiego Forum Orbitera, skupiającego niewielką lecz sympatyczną społeczność użytkowników tego programu. Jest wreszcie autorem niektórych dodatków umieszczonych na Orbithangarze.
I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\zooniverse\ZooniverseIndeks.htm
Od wczoraj funkcjonuje polska wersja jezykowa projektu Droga Mleczna (The Milky Way Project). Pod podanym wyżej adresem można znaleźć opracowany w naszym języku interfejs wraz z krótkim poradnikiem dla początkujących. Natomiast poniżej zamieszczam krótki (niestety anglojęzyczny) filmik, pokazujący o co w tym wszystkim chodzi:
Tytułem wyjaśnienia: "zadaniem naszym jest wyszukiwanie i opisywanie tajemniczych baniek widocznych na zdjęciach z Kosmicznego Teleskopu Spitzera. Zdaniem astrofizyków, bańki tworzą się wokół obszarów, w ktorych rodzą się nowe gwiazdy. Ich intensywne światło ogrzewa pył który świeci w podczerwowanym zakresie widma i jego promieniowanie widoczne jest na zdjęciach wykonanych przez Spitzera (Spitzer prowadzi obserwacje w podczerwieni)." - tyle w mailu z EuHou, którego zespół podjął się spolszczenia projektu. Dziękuję:) Od siebie dodam, że warto odwiedzić również stronę Glimpse/Mipsgal Viewer, gdzie znajdziemy taki oto przegląd Galaktyki:
W sam raz nadaje się on do tego, by pomóc w wyobrażeniu sobie kontekstu zdjęć wykorzystanych w projekcie Droga Mleczna.
Majowie wnikliwie obserwowali niebo, w tym celu budowali nawet obserwatoria. Najbardziej znane znajduje się w Chichen Itza. Nazwa tej budowli El Caracol - oznacza ślimaka. Jest to okrągła wieża mająca 12m wysokości i 6,7m średnicy. Zbudowano ja na dwóch tarasach a w jej wnętrzu umieszczono spiralną klatkę schodową, która prowadziła do górnej komory. Najprawdopodobniej z jej okien, umieszczonych promieniście Majowie dokonywali swych obserwacji astronomicznych. Dzięki rozszyfrowaniu glifów poznano niektóre historie o tym, co widzieli Majowie na niebie. Nazywali oni Oriona Ak'Ek tj. żółwia gwiazda.
Był on przedstawiany jako żółw z trzema kamieniami na skorupie, która symbolizowała ziemię. Te trzy gwiazdy: Alnitak, Saiph i Rigel, tworzą trójkąt równoboczny, zwany "trzy kamienie serca". Sercem tym dla Majów było ognisko. W centrum trójkąta złożonego z "kamieni z paleniska" znajduje się mgławica M42. Widziano ją jako płomień, zwany K'ak. Potomkowie Majów nadal odnoszą się do triady trzech gwiazd w konstelacji Oriona nazywając je "kamiennym ogniskiem" a mglista mgławica poniżej pasa Oriona zwana jest "dymem z paleniska". Film poniżej przedstawia mit o heroicznych braciach bliźniakach.
Orion uważany jest przez Majów za pierwszego ojca, zwano go Hun-Hunahpu (Jeden-Hunahpu). Dosłowne znaczenie "hun" w języku Majów znaczyło - jeden jest pan. Miał on brata bliźniaka zwanego Siedem-Hunahpu. Rodzicami owych bliźniaków byli Ixpiyacoc i Ixmucane, którzy później odegrali kluczową rolę w stworzeniu pierwszych ludzi. Bracia lubili grać w pokatok, na specjalnym polu do gry. Grali używając gumowych piłek, których nie mogli dotknąć rękoma. Kiedy bracia nie grali w piłkę czas umilali sobie grą w kości. Boisko do gry niestety znajdowało się nad wejściem do Xibalby - podziemnego świata. Hałas grających w piłkę braci strasznie rozzłościł panów podziemia. Dwóch spośród władców Xibalby wezwało bliźniaków, aby zagrali w piłkę w ich świecie. Mieli oni nadzieję zabić braci i zabrać im boisko. Tymczasem Ixmucane podejrzewała niecne intencje władców podziemia i próbowała przekonać synów, aby nie schodzili tam. Niestety bracia sami przypieczętowali swój los. Aby dotrzeć do Xibalby musieli pokonać trzy rzeki. Pierwsza była pełna krwi, druga ropy a trzecia ostrych kolców. Po ich przekroczeniu na braci czekały następne zadania. Nie zdołali ich jednak wykonać i zostali złożeni w ofierze. Ich ciała spalono i pogrzebano pod boiskien, a Jeden-Hunaphu ścięto głowę, która zawisła na kalebasowym drzewie. Inna wersja tego mitu podaje, iż głowa została zamieniona z czasem w tykwę i nikomu nie wolno było patrzeć na to drzewo ani jeść z niego owoców. Sprzęt braci do gry został wyrzucony. Znalazła go zrozpaczona matka i ukryła w swym domu. Pewnego dnia młoda dziewczyna, Ixquic - Krwawy Księżyc - zatrzymała się aby spojrzeć na drzewo. Głowa Jeden-Hunaphu splunęła jej na rękę i od razu zaszła w ciąże. Wygnana przez ojca, aby uratować swe nienarodzone dzieci, udała się na niebiosa, do domu Ixmucane. Tam powiła kolejne pokolenie bliźniąt. Na świat przyszli bracia : Hunaphu i Ixbalanque, którzy zostali włączeni do rodziny Ixmucane, ich babki. A miała ona jeszcze innych synów: Jeden-Małpa i Jeden-Rzemieślnik. Bliźniacy byli bystrzy i świetnie radzili sobie podczas łowów. Dysponowali ponadto magicznymi mocami i byli żądni przygód. Ich uroda oraz mądrość wzbudzały zazdrość u przyrodnich braci, którzy wykradali im jedzenie i wpędzali ich w kłopoty. Jeden-Małpa i Jeden-Rzemieślnik byli wybuchowi i leniwi, ale odznaczali się artystycznym talentem. W końcu bliżniacy uwięzili ich na drzewie i przemienili w małpy. Pewnego dnia podczas polowania schwytali szczura. Już mieli go zjeść, gdy zwierze opowiedziało im o losie, jaki spotkał ich ojca i wuja w Xibalbie. Szczur wyjawił też, że sprzęt do gry w piłkę, który należał do ich ojca, przechowywany jest teraz w domu ich babki. Jak to bywa w mitach, i nie tylko, historia lubi się powtarzać. Drugie pokolenie bliźniąt pokochało grę w piłkę tak samo mocno jak Jeden-Hunaphu i Siedem-Hunaphu. Postanowili, że pomszczą śmierć ojca. Nie minęło wiele czasu, a ich nieustająca gra nad wejściem do podziemia zaczęła drażnić władców Xibalby. Bracia, podobnie jak ojciec i wuj, musieli pokonać trzy rzeki, a gdy dotarli do świata podziemi, czekała ich seria trudnych zadań do wykonania. Bliźniacy dzielnie przetrwali niebezpieczeństwa kolejnej nocy, które spędzili w Domu Mroku, Domu Brzytew, Domu Jaguara, Domu Zimna i Domu Ognia. Ostatnią i najtrudniejszą noc musieli przetrwać w Domu Nietoperzy. Najbardziej brutalny z gacków odgryzł Hunaphu głowę. Zgodnie z rozkazem władcy podziemi, miał nią zagrać Ixbalanque w pokatok. Jednak sprytny brat ukrył głowę Hunaphu a do gry wziął królika. Następnie przytwierdził głowę brata z powrotem do ciała. Po przejściu wszystkich prób i wykonaniu wszystkich zadań, bliźniacy poświęcili swe życie w ogniu. Po kilku dniach wyłonili się jako stworzenia o sylwetkach ryb. W tej postaci przemierzali podziemia i umilali śpiewem, tańcem i magią czas ludziom. Wreszcie zostali wezwani przed oblicze dwóch najpotężniejszych władców ciemności. Po przedstawieniu się znowu otrzymali polecenie złożenia siebie w ofierze. Posłusznie wypełnili rozkaz, a chwilę później wrócili do życia. Zwycięscy bliźniacy wstąpili na niebiosa aby stać się Słońcem i Księżycem.
Ten mit przedstawia ideał życia po śmierci zgodnie z wierzeniami Majów. Ofiara złożona z ludzkiego życia prowadziła do odrodzenia się duszy w stanie wyższym. Stąd mit o Bliźniętach można porównać do egipskiego mitu o Ozyrysie, który także uosabiał Oriona. O czym napiszę w kolejnym poście.
I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\globeatnight2011\GlobeatNightIndeks.htm
Trochę z czystej ciekawości pozwoliłem sobie wygenerować na Orbiterze podobny widok Oriona do tego, który umieściłem we wczorajszym poście:
No cóż, na APOD bym go raczej nie wysłał:) Z drugiej strony nie jest całkiem źle. Tu warto wspomnieć, że od ubiegłorocznej edycji Orbiter potrafi wyświetlać różne widoki nieba, dzięki czemu mamy w nim namiastkę portalu Chromoscope. Chciałbym jeszcze uzupełnić wczorajszy tekst, gdzie zamieściłem instrukcję do Globe at Night poniższą prezentacją:
Zawiera ona pomysły dodatkowych zajęć oraz strony które warto odwiedzić w trakcie tegorocznej kampanii. Prezentację tę można pobrać również w wersji pdf z Mediafire (pobierz) lub Chomika (pobierz).
Autorem powyższego fotoprzewodnika po Orionie jest Rogelio Bernal Andreo (DeepSkyColors.com), zaś jego pracę znalazłem na APOD'zie. Przyda się ona może poszukującym Oriona na niebie z okazji rozpoczynającej się za dwa dni kampanii obserwacyjnej Globe at Night, podobnie zresztą jak przewodnik który zamieszczam poniżej:
Najlepiej go pobrać klikając tutaj, potem zaś wydrukować by mieć pod ręką w trakcie obserwacji. Tegoroczna kampania różni się nieco od ubiegłorocznej. Nowością jest podzielenie jej na dwie tury. Pierwsza będzie mieć miejsce właśnie pomiędzy 21 lutego a 6 marca. Jej bohaterem będzie Orion. Druga tura rozpocznie się 22 marca i potrwa do 4 kwietnia. W jej trakcie miejsce Oriona zajmie Lew.
Przedstawia ono autoportret marsjańskiego łazika Opportunity, który po przerwie spowodowanej koniunkcją Marsa ze Słońcem właśnie wrócił do pracy. Przypomniało mi to, że przecież szereg tego rodzaju panoram można wygenerować przy pomocy WWT. Poniżej fragment jednej z nich, oznaczonej jako Opportunity Erebus:
Takich panoram jest więcej. Sama Opportunity posiada ich 13. Panoram dorobiły się również misje: Pathfinder (4), Spirit (35) oraz Phoenix (1). Mnie natomiast, siłą rzeczy, nasuwa się porównanie marsjańskiego WWT z Google Mars. I tu, cóż, muszę stwierdzić że najlepiej mieć programy oba - bowiem świetnie się wzajemnie uzupełniają. No, może nieco lepiej wypada Google Earth, chociażby ze względu na efekty pracy społeczności skupionej wokół tego programu.
Update 12 października 2011:
Skoro już o padła mowa o misji Pathfinder, to powyżej zamieszczam film poświęcony przygotowaniom do niej.
Fajne łobuzy. Towarzyszą nam praktycznie na wszystkich muzealnych zajęciach. Przypomnę, że album z powyższym zdjęciem jest tu. Nie mam czasu by zbyt wiele pisać, zatem skoro o Orionie w Celestii mowa to na początek może maleńka prezentacja którą wykorzystałem aby przybliżyć dzieciakom kwestie związane z rzeczywistymi rozmiarami i położeniem gwiazd w Orionie.
Tak wygląda kometa Tempel 1 uchwycona na jednym ze zdjęć wykonanych w trakcie dzisiejszego przelotu sondy Stardust. Był to ostatni etap bardzo ciekawej misji, zapoczątkowanej 7 lutego 1999r. W trakcie jej trwania Stardust dokonał przelotu obok planetoidy Annefrank, zbierał próbki kometarnego pyłu pochodzącego z warkocza komety Wild 2, wykonał serię fotografii jądra komety. Aerożelowy kolektor sondy zbierał również próbki pyłu kosmicznego. Wszystkie te próbki trafiły na Ziemię w lądowniku który opadł na pustynię Utah 16 stycznia 2006r.
Już w marcu 2006 ogłoszono, że możliwe jest przedłużenie misji, zaś 3 lipca 2007 oficjalnie rozpoczęto kolejną jej fazę którą nazwano New Exploration of Tempel 1 (NExT). Dzisiejszy przelot obok komety Tempel 1 było jej finałem. Poniżej uchwyciłem sondę już po przelocie obok komety. Do wygenerowania grafiki użyłem aplikacji sieciowej Eyes on the Solar System.
Zagościła na moim kompie za sprawą posta Emily Lakdawalla. Aby z niej korzystać, należy najpierw zainstalować wtyczkę Unity WebPlayer zajmującą raptem jakieś 3 Mb. Program automatycznie rozpoznaje czy posiadamy tą wtyczkę czy nie - w tym drugim wypadku proponuje adres, spod którego możemy ją pobrać. Po instalacji otrzymujemy do dyspozycji interfejs umożliwiający nam śledzenie paru aktualnych misji, generowanie widoków Układu Słonecznego, porównywanie rozmiarów różnych obiektów, itp. Czyżby zatem konkurencja dla Orbitera czy Celestii? Być może ... kiedyś. Jak na razie bowiem "oczy" to całkiem obiecująca "beta". Taka sympatyczna zabawka, która choć poręczna, to stacjonarnym, dobrze skonfigurowanym aplikacjom nie dorasta do pięt. Co nie oznacza, że nie ma sensu się nią choć z ciekawości trochę pobawić - wystarczy zainstalować wspomnianą wcześniej wtyczkę.
Wracając jeszcze do misji Stardust jak zwykle przyjrzałem się towarzyszącym jej zasobom edukacyjnym. Przede wszystkim znajdują się one na stronie Stardust NExT - Education:
Dla modelarzy - dość prosty, lecz całkiem funkcjonalny kartonowy model sondy znajduje się na stronach JPL. Wygląda wprawdzie na to, że chłopakom z NASA nie chciało się go pomalować, ale ... "darowanemu koniowi nie zagląda się w kły" - malowanie zawsze możemy dorobić sobie sami (albo zlecić, na przykład potomkowi);
Dla fanów Orbitera: przeniesienia misji Stardust w świat Orbitera podjął się BrianJ.
Kończę tego posta zerkając na bloga Emily. Nieźle się rozpisała - tutaj znajduje się krótkie podsumowanie przelotu z którego wynika że wszystkie dane z sondy trafiły szczęśliwie na Ziemię. Tutaj z kolei jest stworzona przez nią animacja składająca się ze zdjęć z przelotu. No i na koniec krótka prasówka zawierająca grafikę, której autorem jest Daniel Macháček:Na początek wyświetlcie ją na pełnym ekranie, następnie zrelaksujcie się i postarajcie uzyskać obraz złożony z nałożonych na siebie obu widoków komety. Mnie udało się to zrobić mając twarz jakieś 60cm od ekranu i "rozmazując" ostrość widzenia. Po paru próbach powinno się wam udać uzyskać obraz 3d wyłaniający się z monitora - powodzenia:)
Update:
Emily podsumowała przelot Stardusta obok komety Tempel 1 tekstem Some early scientific impressions of Stardust's Tempel 1 flyby. Zawiera on zdjęcia opatrzone komentarzem, co na nich widać. Naprawdę warto poczytać - choćby po to, by się dowiedzieć w jaki sposób interpretują takie zdjęcia naukowcy.
Opis: Alnitak, Alnilam oraz Mintaka to jasne, niebieskawe gwiazdy rozmieszczone od wschodu do zachodu (od lewej do prawej), po przekątnej tego cudnego, kosmicznego widoku. Znane również jako Pas Oriona, trzy niebieskie nadolbrzymy są gorętsze i znacznie masywniejsze od naszego Słońca. Znajdują się w odległości około 1500 lat świetlnych, a powstały w dobrze zbadanych międzygwiezdnych obłokach Oriona. Same obłoki gazu i pyłu unoszące się w tym obszarze mają intrygujące i zaskakująco znajome kształty. Są nimi na przykład ciemna Mgławica Koński Łeb oraz Mgławica Płomień w pobliżu Alnitaka, u dołu, po prawej. Słynna Mgławica Oriona znajduje się poza dolną krawędzią tego kolorowego pola gwiazdowego.
Znajomy obraz i tekst? Nic dziwnego, pochodzą bowiem z polskiej edycji APOD z dnia 21 stycznia bieżącego roku. Jedyną różnicą jest fakt, że świetne zdjęcie autorstwa Sergi Verdugo Martínezazastąpiłem widokiem wygenerowanym przez WorldWide Telescope. Tu warto wspomnieć, że wiele zdjęć znajdujących się na APOD'zie chronionych jest prawami autorskimi które wymagają skontaktowania się z ich autorami, jeżeli chcemy publikować ich prace czy to na swojej stronie czy też, powiedzmy, w tworzonych przez nas materiałach edukacyjnych. Jak to się ma w powyższym przypadku? Ponieważ Sergi Martinez publikuje swoje prace na licencji " non-commercial, non-derivative Creative Commons License", mógłbym bez problemów zamieścić jego zdjęcie. Chciałem mieć jednak notatkę na temat użycia WWT w kontekście APOD'u i porównanie ... przyznacie bowiem że widoczna powyżej grafika a zdjęcie Martineza będące dla niej inspiracją to zdecydowanie nie to samo.
I:\pappert\guideddiscovery\gwiazdygwiazdozbioryplanety\orion.htm
Rodzicom, tak jak obiecaliśmy, zamieszczamy zdjęcia do pobrania. Aby przejść bezpośrednio do albumu kliknij tutaj.
Przedstawiając Oriona dzieciom, chcieliśmy pokazać go z różnych aspektach: literackim, historycznym, plastycznym oraz astronomicznym. Kierowaliśmy się także zasadą, że są to zajęcia dla dzieci raczej młodszych, a więc przede wszystkim forma przekazu ma być dla nich jak najbardziej przystępna. Dlatego blok zajęć dotyczących Oriona tym razem podzieliliśmy na 4 etapy:
1.prezentacja "Orion w mitologii i sztuce", której celem było przybliżenie tej mitycznej postaci dzieciom. Sięgnęliśmy do mitów i wzmianek o Orionie ze starożytnej Grecji i Egiptu oraz Mezoameryki, a dokładnie wierzeń Majów. Następnie na przykładzie kilku slajdów dzieciaki zobaczyły jak (artyści i astronomowie) w swoich pracach malarskich, rysunkach czy rzeźbie przedstawiali własne wyobrażenie o Orionie. Na zakończenie wykładu przedstawiliśmy konstelację Oriona wraz z mgławicami.
2. wykonanie prac plastycznych dwóch mgławic: M42 oraz Końskiego Łba. Na wzór dołączonych grafik do zestawu malarskiego - kolorowa kreda oraz arkusze papieru ściernego - dzieci miały wykonać własne obrazy mgławic. Tutaj dziecięca wyobraźnia nie miała granic a wykonane prace są fenomenalne.
3. rekonstrukcja konstelacji Oriona. Z gotowych fotografii gwiazd i mgławic dzieci miały, zgodnie z załączoną instrukcją, "zbudować" model konstelacji tego mitycznego łowcy. W tym celu wykorzystaliśmy flipchart oraz zestaw magnesów. Dodatkowo posługując się globusem nieba odnajdywały Oriona, jego wierne psy czy zająca. Niektóre ze starszych dzieci zaintrygowane opowieścią o skorpionie wysłanym przez Artemidę, poszukiwały go na globusie.
4. "minipilotaż" związany z programem World Wide Telescope. Ponieważ dysponowaliśmy wyłącznie jednym komputerem, uczestniczyła w nim czwórka dzieciaków. Na początek Jacek pokazał im seans poświęcony Mgławicy Oriona. Następnie dzieci wybierały miejsca swych wymarzonych podróży. Był to Paryż, Giza, Chiński Mur. Przeczesały też znane miasta Polski jak Kraków czy Warszawę. Były nawet w Bytomiu, lokalizując Muzeum Górnośląskie.
I:\pappert\guideddiscovery\gwiazdygwiazdozbioryplanety\orion.htm
Kto wie - zobaczymy. Kiedy bowiem przeglądam dzisiejsze zdjęcia z warsztatów w Muzeum Górnośląskim w Bytomiu, które poświęciliśmy gwiazdozbiorowi Oriona łapię się na tym, że na pewno na tym jednym tekście się nie skończy.Zdjęcie, które widać powyżej jest jednym z setki, które wykonaliśmy w trakcie warsztatów. Prace plastyczne trzymane przez dziewczynki przedstawiają mgławicę Koński Łeb. Pozostałe zdjęcia, jak zwykle przerzucimy do albumu być może już jutro, a tymczasem na początek prezentacja, od której Dorotka rozpoczęła zajęcia:
Napiszemy jeszcze z pewnością o Globe at Night, który rozpocznie się niebawem. Będzie tekst o WorldWide Telescope, który "z pewną nieśmiałością" wprowadziliśmy do dzisiejszych zajęć. Pokażemy, jak zwiedzać Oriona przy pomocy darmowej Celestii. A tymczasem zachęcam was do instalacji Stellarium.
Program ten ułatwi wam znalezienie Oriona, który obecnie jest jednym z najlepiej widocznych gwiazdozbiorów. Powyżej uchwyciłem go o godzinie 20, gdy znajduje się prawie dokładnie nad południową częścią widnokręgu.
I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\przechowalnia\PrzechowalniaIndeks.htm
Taką oto grafiką powitał mnie wczoraj Google:
Wszystko z racji 183 urodzin Juliusza Verne. Bardzo lubię tego autora. Nie tylko z racji przeczytanych w dzieciństwie książek ale i ze względu na życiorys. Warto też pamiętać, że pisarz rozpoczął karierę dosyć późno, po licznych wcześniejszych niepowodzeniach w poszukiwaniu wydawcy. Sprawdzam jeszcze, jak wygląda "vernerologia" na naszym blogu. Widoczny poniżej Nautilius pojawił się jeszcze w listopadzie 2008r.:
Towarzyszący mu tekst znajdujący się na pewnym tureckim blogu ciągle jest w sieci, a wraz z nim hiperłącza dzięki którym można sobie skonstruować okręt kapitana Nemo.
I:\pappert\guideddiscovery\WorldWideTelescope\mated\wwthighschool\marshist.htm
Taki film znalazłem wczoraj na blogu Planetary Society:
Nie ekscytowałbym się nim specjalnie gdyby nie towarzyszące mu hiperłącza. Niektóre z nich zaintrygowały mnie na tyle, że odbyłem małą wycieczkę. Wrażenia z niej opisuję zaś poniżej. Na początek wygenerowałem sobie inny widok przedstawionej na nim koniunkcjiMarsa ze Słońcem przy pomocy WWT:
Następnie przeniosłem się do bloga Mars Express VMC. To właśnie tam znajduje się oryginalna wersja tego filmu, zaś z powstaniem bloga wiąże się bardzo ciekawa historia. Otóż jednym z elementów sondy Mars Express była prosta, typowa przemysłowa kamerka, której wyłącznym zadaniem miało być śledzenie momentu odłączenia się od sondy lądownika Beagle. Tymczasem okazało się, że po pewnych zabiegach kalibracyjnych kamerka dostarcza całkiem wyraźnych obrazów Czerwonej Planety. Zbyt słabej jakości dla profesjonalistów, w rękach amatorów rękach amatorów z całego świata surowcem do tworzenia czy to takich jak poniższa grafik, której autorem jest Peter Wellman:
Stworzony z 600 klatek uzyskanych 27 maja ubiegłego roku jest on pierwszym tego typu filmem zrealizowanym w oparciu o dane z sondy znajdującej się nad Marsem. Blog Mars Express VLC został stworzony jako repozytorium, gdzie publikowane są kolejne edycje surowych zdjęć oraz stał się miejscem wymiany poglądów społeczności skupionej wokół tego dość niezwykłego projektu. Dla mnie natomiast szczególne znaczenie ma fakt, że do wizualizacji położenia sondy w momencie uzyskiwania kolejnych zdjęć wykorzystywana jest Celestia, gdzie sondę reprezentuje widoczny poniżej model którego autorem jest Jack Higgins:
Swoich sił w obróbce grafik może próbować każdy. Dokładna na ten temat instrukcja jest tu. To jednak nie wszystko. Przeglądając tekst towarzyszący filmikowi, od którego rozpocząłem tego posta trafiłem na wzmiankę: "The video above was produced using the excellent JHelioViewer tool, developed with funding from ESA and NASA.
It shows in blue and red the view from the LASCO instrument on the ESA/NASA SOHO solar observatory mission. This instrument puts a disc in front of the Sun to block the direct light, and what can be seen is the corona, and in this case, Mars passing behind it. In the centre are images from the NASA Solar Dynamics ObservatoryAIA instrument, showing the blazing Sun in the middle of our solar system. -- Thomas" Pozostało podążyć śladem podanych linków, aby znaleźć ten oto program:
Nazywa się on JHelioViewer i jest przeglądarką zdjęć uzyskanych zarówno w ramach misji SOHO oraz Solar Dynamics Observatory. Ten niewielki programik potrafi również wspomóc nas w tworzeniu animacji z pobranych danych. Tak właśnie powstał film od którego rozpocząłem ten tekst. Pozostało jeszcze z powrotem odwiedzić Celestię, tym razem aby wzbogacić się o któryś z modeli reprezentujących badające Słońce misje. Niestety, nie znalazłem SOHO, lecz stworzony przez BrianaJSDOwylądował w Celestii: Tym razem siódmej, tej poświęconej statkom kosmicznym orbitującym wokół Ziemi. Na tym właściwie mógłbym wycieczkę zakończyć. Postanowiłem jeszcze pójść tropem pewnego zdania, sugerującego że istnieje odpowiednik zlinkowanego wcześniej interaktywnego przewodnika po SDO w Celestii. Wpisałem w Google'a najlepszą moim zdaniem frazę i ... trafił mi się temat już nie na wycieczkę lecz wyprawę. Lecz o tym może innym razem. Pora zamknąć tego posta.
Mnie zaś cieszy najbardziej to, że oba powyższe projekty są świetnieudokumentowane oraz całkiem nieźle nadają się aby wykorzystać ich materiały pod WWT.