poniedziałek, 16 listopada 2009

Grzałki:)

W niedzielę poszedłem obserwować Hiady. Nie zrobiły on na mnie takiego wrażenia, jak ich nieco wyżej na niebie położone siostry - może dlatego, że nie są tak wyraźnie wyodrębnione pod względem kształtu. W przypadku Plejad zawsze urzeka mnie kontrast pomiędzy ledwo widocznym gołym okiem (na moim bytomskim niebie) "małym wózkiem" a bogactwem szczegółów, które potrafi wydobyć przy obserwacjach już lornetka. Dziś jednak chciałbym odnotować sobie parę informacji o innych gwiazdach, które w odniesieniu do Hiad czy Plejad można określić mianem dziadków. Mam na myśli czerwone olbrzymy. Jeden z nich, Aldebaran, był dla mnie drogowskazem do odnalezienia Hiad. Frank Gregorio w swojej podróży po Życiu i śmierci gwiazd odwiedza dwa następne: Betelgezę oraz Gwiazdę Granat: Nazwa tej drugiej wydaje mi się cokolwiek zabawna. Jej autorem jest William Herschel, któremu kolor tej gwiazdy kojarzył się z barwą kamienia szlachetnego, granatu. Nazwa ta jednak oddaje również charakter tej gwiazdy, która zakończy swe życie najprawdopodobniej jako supernowa.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na rozmiary tych gwiazd. Podczas gdy, w przypadku gwiazd ciągu głównego wielkość jest uzależniona od fartu, konkretnie zaś od rozmiarów i gęstości mgławic w których te gwiazdy się rodziły, w przypadku czerwonych olbrzymów ich ogromne rozmiary są normą. Po prostu nie ma siły, by skumulowane efekty syntez helu w węgiel oraz wodoru w hel nie rozdęły ich do rozmiarów takich jak na grafikach powyżej.

Brak komentarzy: