U góry widać Oko Saurona, Jowisza oraz Galaktykę Wiatraczek, ja zaś jestem właśnie po instalacji SnowGlobe'a 1.3.2. W realu najpewniej popatrzę sobie na Księżyc w pełni (na Sloohu pokażą go o godzinie 22:02UTC). Powoli kończy się drugi z dość nerwowych dni, gdy ratowałem co się dało z powoli padającego jednego z kompów. Zaczęła się sypać najpewniej elektronika płyty głównej - ja zaś czekałem, które z uruchomień maszyny będzie tym ostatnim. A uruchamiała się długo - POST, próba wczytania Windowsów, restart, POST i tak mniej więcej przez godzinę, aż za którymś razem okienka wskakiwały, co dawało mi czas na skopiowanie kolejnej porcji danych. A było ich sporo. Nauczony doświadczeniem (na szczęście nieswoim) kluczowe pliki i tak trzymałem na flashach, dzięki czemu zaoszczędziłem trochę nerwów. Niemniej świadomość, że sporo jeszcze pozostało na dogorywającej maszynie nie była specjalnie przyjemna. Przydał się zewnętrzny dysk USB dzięki czemu udało się uratować większość tego, co chciałem.
Ten post piszę z drugiego, po pomyślnej instalacji sterowników do starego Sagem'a. Przydały się wskazówki znalezione w sieci - bez nich chyba bym sobie nie poradził.
O tym, że należy robić regularne kopie bezpieczeństwa powszechnie wiadomo. Niewielu jednak ludzi się tym przejmuje - sam nauczyłem się o to dbać dopiero gdy pewien mój znajomy nagle utracił zawartość jednego z twardych dysków - pech chciał że właśnie tego, na którym trzymał dorobek ostatnich pięciu lat. Facet prowadził firmę poligraficzną i nigdy nie zapomnę jego panicznych telefonów. Uważajcie na swoje maszynki - moja służyła mi wiernie przez ostatnie cztery lata. Nigdy nie sprawiała problemów - rozsypała się w ciągu ostatnich czterech dni. Na szczęście, jak wspomniałem, były flashe i zewnętrzny dysk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz