środa, 19 sierpnia 2009

Czy grozi nam Armageddon?

Zanim uzupełnię tego posta o notatki związane z asteroidowym zagrożeniem, zapraszam do obejrzenia tej animacji:
Jest ona chyba najlepszą z tych, które można znaleźć na YouTube - oczywiście mam na myśli filmiki poświęcone kosmicznym katastrofom.
Mam w końcu czas, mogę zatem poszperać trochę w necie kierując się wskazówkami zawartymi w tekście Armagedon nam nie grozi, który ukazał się w sierpniowym numerze Uranii. Jest to wywiad z profesorem Edwardem Bowellem, amerykańskim badaczem planetoid. A zatem:
  • każdego roku uderzają w ziemię asteroidy wielkości niewielkiego pokoju, jak na przykład ta, która spadła na terytorium Sudanu - nie stanowią one specjalnego zagrożenia
  • niebezpiecznie zaczyna się robić, gdy w Ziemię uderzy asteroida o rozmiarach większych niż 100m - czymś podobnym była Tunguska. Takie eksplozje zdarzają się raz na kilkaset lat, prawdopodobieństwo uderzenia w miasto jest mniej więcej jak jeden na milion
  • by zniszczyć naszą cywilizację potrzeba jednokilometrowej planetoidy. Efekty takich wydarzeń doskonale widać na Księżycu. Krater, który wówczas powstaje może być nawet 20 razy większy od samej planetoidy.
  • Takie trafienie i wtórne zderzenia mogą wzniecić olbrzymie pożary lasów. Pył i dym tak zanieszyszczą atmosferę, że promienie Słońca nie będą przepuszczane. Będziemy żyli w półmroku. W konsekwencji na 2-3 lata klimat na planecie ochłodzi się, a oceany pokryje lód. Kto nie zginie w samej eksplozji, umrze z głodu i zimna. Fala tsunami rozprzestrzeni się z prędkością dźwięku - 300 metrów na sekundę. Fale dodatkowo wypiętrzy szelf. Wszystko w strefie brzegowej zostanie zniszczone. Takie zderzenia zdarzają się raz na miliony lat - przepisałem dosłownie to, co znalazłem w Uranii.
  • Na szczęście największe z zagrażających planetoid obserwowane są od 1998r. Znane jest około 84% z nich - żadna w przeciągu najbliższych 100 lat nie uderzy w Ziemię - przewidywania na dłuższą metę są niepewne.
  • Gdyby coś nam zagrażało - to mamy kilkaset lat na reakcję. Nie licząc komet - te są bardziej nieprzewidywalne, co gorzej stają się widoczne dopiero w okolicach orbity Saturna - na reakcję pozostaje zaś zaledwie około roku.
  • Dodatkowo, w przypadku komet, ponieważ są one szybsze od asteroid to ich siła uderzenia może być trzykrotnie większa. Na szczęście komety-zabójcy to bardzo rzadkie obiekty - prawdopodobnie w historii Ziemi nigdy jeszcze nie doszło do kometarnego kataklizmu.
  • W przypadku zagrożenia jedyne co pozostaje to zmienić tor lotu niebezpiecznego obiektu, czy to detonują bombę atomową w jego pobliżu, czy też w jakiś inny sposób - np. przy pomocy "ciągnika grawitacyjnego".
  • Nie istnieje ponadnarodowy plan kryzysowy na wypadek zagrożenia uderzeniem planetoidy. NASA wprawdzie od 1998r. szuka takich zagrożeń, lecz ESA nie robi w tym zakresie nic, pozostawiając to europejskim rządom.
  • Jeżeli istnieje ryzyko zderzenia, to uczeni powiadamiają NASA, agencja zaś ma obowiązek bezzwłocznie przekazać informację do Departamentu Obrony. Tu warto wspomnieć, że ministerstwo energetyki, które w Stanach Zjednoczonych odpowiada za produkcję broni jądrowej, jest zainteresowane budową broni, która mogłaby być użyta do zmiany trajektorii lotu niebezpiecznej asteroidy.
Pozostają jeszcze małe asteroidy, rzędu 100m. NASA dostała w 2005r. zadanie ich śledzenia, lecz nie przyznano na ten cel żadnych środków. Na szczęście prawdopodobieństwo takiej lokalnej katastrofy jest niezmiernie małe. W przypadku małych planetoid, o rozmiarach rzędu 100m, wynosi ono 1:1,6mln.

Brak komentarzy: