poniedziałek, 24 sierpnia 2009

Nasz wakacje - Sokolica i Droga Pienińska

W jeden post zebrałam nasze wędrówki po Pieninach. Jak pisałam wcześniej Przełom Dunajca pokonaliśmy podczas spływu. Teraz mieliśmy go zobaczyć z wysokości 747 m npm. udając się na Sokolice . Musieliśmy ponownie pokonać Dunajec, tym razem łodzią flisacką przeprawić się na drugi brzeg rzeki.
Od Pieniny 2009
Stamtąd na szczyt prowadzi niebieski szlak. Pogoda (tak się chyba "utarło") dopisywała a my w wyśmienitych humorach i już dobrze zaaklimatyzowani wyruszyliśmy na szlak. Pierwsze droga prowadziła lasem, szeroką ścieżką cały czas w górę. Można także było podziwiać w oddali Szczawnicę.
Od połowy trasy szliśmy czymś w rodzaju zaporęczowanych tarasów. U podnóża szczytu uiściliśmy opłatę, dzieciaki wbiły pieczątki do swoich książeczek GOT PTTK i skalistym zboczem weszliśmy na Sokolicę - taras widokowy. Duża ekspozycja jest zabezpieczona metalową poręczą, bowiem szczyt opada w dół 307 metrowej wysokości urwiskiem.
A widoki, trudno opisać wrażenie i emocje jakie towarzyszą patrząc na otaczającą przyrodę. Trzeba to koniecznie zobaczyć i przeżyć. Oczywiście nie zabrakło fotografii ze znaną z kalendarzy i widokówek reliktową sosną.
Wspomniałam o przełomie Dunajca, który możemy pokonać płynąc flisacką łodzią. Można go zobaczyć ze szczytu Sokolicy ale także można pieszo lub rowerem pokonać tzw. Drogą Pienińską. Jest to trasa po prawej stronie Dunajca, która wiedzie Przełomem Pienińskim. Zaczyna się w Szczawnicy i prowadzi do słowackiego Czerwonego Klasztoru, ok. 12 km w jedna stronę. Droga jest łatwa do pokonania, bez wzniesień i kamieni. Podczas postoju i taplania się w Dunajcu, spotkaliśmy pana Michała Jagiełłę. Humor, erudycja i "młody duch" - takie wrażenie o sobie zostawił ten świetny alpinista i ratownik GOPR, a także pisarz i publicysta. Miło było pana poznać, Panie Michale.
W drodze powrotnej wziedziliśmy przyrodniczą wystawę w pawilonie Pienińskiego Parku Narodowego. Musieliśmy jeszcze zaspokoić wilczy głód i... wynająć coś w rodzaju roweru-samochodu, by jeszcze raz choć trochę pokonać Drogę Pienińską.
Niespokojne z nas duchy a tu jeszcze tyle atrakcji pozostało do zobaczenia. Ale to temat na innego posta.

Brak komentarzy: